Podróż Trzech Króli

Brak komentarzy: 0

ks. Jerzy Szymik

publikacja 04.01.2010 12:59

Doświadczenie tamtych sławnych Trzech Poszukiwaczy Boga jest również naszym doświadczeniem. Że Jego narodziny są konaniem dla naszego grzechu...



Tak Trzech Króli ukazał James Jacques Joseph Tissot na swym obrazie z 1894 roku.

 

Eliot urodził się w roku 1888 w Saint Louis (Missouri, USA), zmarł w roku 1965 w Londynie. Pisał wiersze, dramaty, eseje. Po studiach na Harwardzie, Sorbonie i w Oksfordzie osiedlił się w Londynie. W roku 1927 – roku, w którym powstała „Podróż Trzech Króli” – naturalizował się w Anglii i włączył w działalność Kościoła anglikańskiego, wybierając najbliższy katolicyzmowi High Church.

Z biegiem lat coraz głębiej rozumiał (i w poezji wyrażał) chrześcijańskie serce ludzkiej kultury. W eseju „Religia bez humanizmu” pisał: „Humanizm mówi wiele o Dyscyplinie, Porządku i Kontroli; i ja sam małpowałem te terminy. Nie znalazłem jednak żadnej dyscypliny w humanizmie; tylko trochę intelektualnej dyscypliny studiując filozofię. Ale najtrudniejszą sprawą jest dyscyplina i trening emocji: tego właśnie potrzebuje nowoczesny świat, tak bardzo potrzebuje, że zaledwie rozumie, co słowa te znaczą: a jest to dostępne tylko, jak stwierdziłem, w dogmatycznej religii”.

Doceniał wartość tego, co gorzkie w życiu. Pisząc o jednej z książek Chestertona, wyznał: „Bardzo chciałbym być radosny, lecz nie dbałbym wcale o radość osiągniętą za cenę wyrzeczenia się mych doświadczeń życiowych”. Był przekonany, że da się „osobiste” przekuć w wierszu w „powszechne”. Pragnął poezji „bezosobistej”: „owego upartego dążenia (…) do przemieniania swych osobistych i prywatnych udręk w coś wspaniałego i obcego, w coś uniwersalnego i bezosobistego” (z eseju pt. „Szekspir i stoicyzm Seneki”). Głęboko w to właśnie wierzył, w możliwość przeniesienia prywatnego w uniwersalne. W 54. roku życia pisał w A note on War Poetry: „osobiste doświadczenie w swej największej intensywności/ Staje się uniwersalnym, tym co nazywamy, »poezją«”.

I o tym właśnie jest „Podróż Trzech Króli”: że doświadczenie tamtych sławnych Trzech Poszukiwaczy Boga jest również naszym doświadczeniem. Że Jego narodziny są konaniem dla naszego grzechu. Że spotkawszy Go „w miejscu – można powiedzieć – właściwym”, będzie nam, „zapatrzonym w swe bóstwa”, już zawsze nieswojo i obco. Że pragniemy życia i śmierci zarazem. Życia i śmierci z Nim, w Nim. Pod jakimż to hasłem odbywała się podróż młodych całego świata do Kolonii, europejskiej stolicy Trzech Króli, przed laty? Przypomnijmy: „Przybyliśmy oddać Mu pokłon” (Mt 2,2). Choćby wokół leżał mokry śnieg, a obok rozdrażnione, pokaleczone wielbłądy. Choćby miasta były wrogie, a wioski brudne i chytre. Właśnie to – nic innego, tylko i jedynie to: zdążać do tych miejsc naszego życia, w których można oddać Mu pokłon. To właśnie zmieni nasze życie i naszą śmierć. Trwale. I już żadne stare królestwa nas nie ukoją.

 

Pierwsza strona Poprzednia strona strona 2 z 2 Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..