publikacja 10.06.2005 09:15
W 1995 roku z okazji stulecia narodzin kina Kongregacja do spraw Środków Masowego Przekazu ogłosiła listę 45 filmów fabularnych, które zdaniem komisji zawierają szczególne wartości religijne, moralne i artystyczne. Listę podzielono na trzy kategorie podkreślając, że wybór filmów ma charakter subiektywny.
"Ewangelia według św. Mateusza" (Il Vangelo Secondo Matteo)
Reżyseria i scenariusz: Pier Paolo Pasolini; zdjęcia: Tonino Delli Colli; wyk: Enrique Irazoqui (Jezus), Settimio Di Porto (Piotr), Otello Sestili (Judasz), Mario Socrate (Jan Chrzciciel), Mariagherita Caruso (Maria w młodości), Susanna Pasolini (Maria jako staruszka), Marcello Morante (Józef), Rossana Di Rocco (Anioł Pański), Rodolfo Wilcock (Kajfasz), Amerigo Bevilacaqua (Herod I Wielki), Paola Tadesco (Salome); Włochy/Francja 1964; 137 min.
W wersji włoskiej film nosił tytuł „Ewangelia według Mateusza”, w innych zachowano skrót św. przed imieniem Ewangelisty.
Początkowo Pasolini chciał relizować film w Palestynie, pojechał tam nawet, by szukać obiektów zdjęciowych. Ostatecznie zdjęcia nakręcono w południowych Włoszech, częściowo w Materze, której plenery wielokrotnie służyły również później filmowcom przy produkcji filmów o tematyce biblijnej.
Podobnie jak inne filmy Pasoliniego i ten wywołał gorące dyskusje. Już sam fakt, że zadeklarowany marksista i w swoim czasie członek partii komunistycznej, później z niej wykluczony, z przyczyn politycznych i obyczajowych (homosksualizm), zrealizował film według Ewangelii św. Mateusza wzbudził zdziwienie. W komunikacie lokalnej gazety komunistycznej znalazło się stwierdzenie, że Pasolini został wydalony jako „...człowiek moralnie bezwrtościowy. Uważamy fakty, które spowodowały dyscyplinarne usunięcie Pasoliniego z naszych szeregów za przykład zgubnych wpływów pewnych ideologicznych i filozoficznych prądów reperzentowanych m.in. przez Gidea, Sartrea oraz innych poetów i intelektualistów, którzy pozując na postępowych, w rzeczywistości reprezentują najbardziej szkodliwe aspekty burżuazyjnej dekadencji." Mimo wyrzucenia z partii nigdy nie przestał być marksistą.
Pasolini wielokrotnie był oskarżany o obrazoburstwo, miał wiele procesów o obrazę moralności. Należy jednak wziąć pod uwagę, że Pasolini wychowany został w duchu religii katolickiej i również w innych jego filmach znajdziemy - często szokujące i wywołujące oburzenie - do niej odniesienia. Był zafascynowany chrześcijaństwem, a jednocześnie deklarował swój antyklerykalizm, nawołując do powrotu do źródeł chrześcijaństwa z czasów działalności Chrystusa. Zapytany, dlaczego realizuje tematy religijne skoro jest ateistą odpowiedział; „ Jeżeli wiesz, że jestem niewierzący, to znasz mnie lepiej niż ja sam. Być może i jestem człowiekiem niewierzącym, ale takim, który tęskni za wiarą”.
W czasie kiedy włoska cenzura zakazała wyświetlania noweli Pasoliniego „Twaróg” wchodzącej w skład nowelowego filmu „Rogopag”, a on sam został oskarżony o bluźnierstwo i skazany na cztery lata więzienia, których zresztą nie odsiedział, reżyser przystąpił do realizacji „Ewangelii...”. Tym razem Pasolini dokonał wiernej adaptacji tekstu, zmiany są nieliczne, a swoją „Ewangelię według Mateusza” została nawet zadedykowana „słodkiej pamięci Jana XXIII”. Z wypowiedzi Pasoliniego wynika, że idea nakręcenia filmu o Jezusie zrodziła się w czasie jego pobytu we Florencji, gdzie w pokoju hotelowym znalazł Ewangelię według św. Mateusza i natychmiast ją przeczytał.
Pasolini zaangażował do roli Chrystusa amatora, który przedstawiał zupełnie odmienny typ postaci niż występujący w nakręconych do tej pory produkcjach aktorzy. Chrystus w wykonaniu Enrique Irazoqui, baskijskiego studenta, jest stanowczy, zdecydowany, a nawet ostry, przypominając miejscami rewolucjonistę, który realizuje swoistą wizję społeczną. W roli Matki Boskiej w starszym wieku wystąpiła matka reżysera, Susanna Pasolini, a jej wizerunek jako starzejącej się kobiety również odbiegał od tradycji utrwalonej w ikonografii. W pozostałych rolach i jako statyści wystąpili przyjaciele reżysera i wieśniacy z terenów, gdzie kręcone były zdjęcia filmu. Ich surowe, naznaczone piętnem ciężkiej pracy i zmarszczkami twarze współgrają z elementami równie ubogiego krajobrazu, prymitywnych budowli i posępnego, pustynnego pejzażu, fotografowanego, podobnie jak cały film w ostrych odcieniach bieli i czerni.
Niezwykła była koncepcja muzyczna filmu. Prócz Bacha, Mozarta, reżyser używa cytatów z muzyki religijnej Czarnej Afryki, bluesa i pieśni rosjskich. W połączeniu z warstwą obrazową, w której znajdujemy stylizacje malarskie i rzeźbiarskie kadrów (Giotto, Masaccio, Botticelli, El Greco, Donatello) stwarza to poczucie uniwersalności, a zarazem prostoty.
Film Pasoliniego powstał w opozycji do dotychczasowej tradycji widowiskowych produkcji będących najczęściej ilustracją tematów ewangelicznych, pozbawionych jednak duchowej głębi. Zrezygnował z epiki historycznej kładąc nacisk na nauczanie Jezusa a nie rekonstrukcję Jego biografii.
„Ewangelia wg św. Mateusza” jest pierwszą Ewangelią kanoniczną, była najbardziej używanym tekstem Ewangelii w dawnym Kościele ze względu na swą kompletność i bogactwo nauk, zawartych w tzw. wielkich mowach. Pasolini nie chciał uprawiać jakiejkolwiek bieżącej publicystyki, ponieważ całkowicie zaufał tekstowi biblijnemu. Ekranizację Pasoliniego wyróżnia przede wszystkim posunięta do skrajności oszczędność środków wyrazu połączona z ascetyzmem narracji. Niezależnie od intencji deklarowanych przez reżysera, że ekranizując tekst w postaci pierwotnej chciał uwypuklić sprzeczności pomiędzy jego przesłaniem a wykorzystywaniem go w religii, to poprzez skrajny, surowy realizm reżyser osiągnął wymiar transcendencji, dotarł do tego co mistyczne. Przy czym nie jest to realizm przejawiający się w wierności realiom historycznym, obyczajów, strojów czy zachowań. Reżyser nie odtwarza rzeczywistości konkretnej lecz buduje rzeczywistość symboliczną. Jest to raczej wierność wobec ekranizowanego tekstu, co jeszcze bardziej podkreśla paradokumentalny styl narracji, a jego znaczenia ukryte są za faktami. Powolny rytm następujących po sobie obrazów od czasu do czasu przerywają akcenty dramatyczne.
Utwór Pasoliniego spotkał się z bardzo zróżnicowanym przyjęciem odbiorców. Wielu krytyków uważa, że to właśnie Pasoliniemu udało się dokonać doskonałej adaptacji tekstu biblinego, oddającej w pełni jego metafizyczną siłę. Na festiwalu w Wenecji film zdobył Grand Prix, a jury OCIC (Międzynarodowe Katolickie Biuro Filmowe) uzasadniło swoją nagrodę tym, że reżyser ze wstrząsającą prostotą i napięciem wyraził „społeczne posłannictwo Ewangelii”. Część środowisk katolickich ostro potępiła przyznanie nagrody katolickiej Pasoliniemu, inni dostrzegli w jego filmie przesłanie zgodne z duchem Ewangelii. Z drugiej strony film odbierano jako zaangażowane dzieło marksistowskie, a Chrystus, jak pisze Jerzy Kossak w swojej książce „Kino Pasoliniego”, „jest męczennikiem sprawy społecznej, trapionym przez świadomość swojej przegranej”...Jest to film wyrosły z ideowego zaangażowania po stronie idei społecznej przeciwko ideologii kompromisu i pokoju społecznego. To - pradoksalnie - szczytowy moment zaangażowania twórcy po stronie walczącego marksizmu i ruchu robotniczego." W postaci Chrystusa widziano nonkonformistę i rewolucjonistę walczącego o doskonalszy porządek moralny świata. Tego typu interpretacje wpisywały film w rejony bliskie teologii wyzwolenia wynikające z ówczesnych kontekstów społecznych i politycznych.
Franco Zeffirelli (autor Jezusa z Nazaretu) o filmie Pasoliniego: „Pasolini pokazał historię Jezusa, jakby to była jego własna: jako apostołowie wystąpili najlepsi przyjaciele, Matką Boską była uwielbiana matka. Uważał bowiem, że jedynym sposobem wytłumaczenia owej niezwykłej opwieści jest przeniesienie jej na poziom osobisty”.
Niektóre ważne filmy czyli tzw. lista watykańska