Nieznane zakątki klasztoru sióstr norbertanek
Przez wieki (a norbertanki są na Salwatorze już 900 lat) zmieniał się m.in. wygląd rozmównicy. Grzegorz Kozakiewicz

Nieznane zakątki klasztoru sióstr norbertanek

gk

publikacja 28.08.2022 20:40

Zaledwie kilka razy w roku można wejść do klasztoru norbertanek na Salwatorze i zobaczyć od środka drugi największy po Wawelu kompleks zabytkowy w Krakowie.

Jeden z takich dni przypada 28 sierpnia, w liturgiczne wspomnienie patrona kościoła - św. Augustyna. Byliśmy tam!

Wycieczka jest krótka, ale interesująca. Kompleks klasztorno-kościelny, obserwowany z pętli tramwajowej na Salwatorze, wydaje się zaledwie spory, ale oglądany od środka jest ogromny. Samych dziedzińców, podwórców i wirydarzy jest osiem. Po drodze niejako dowiadujemy się szczegółów życia zakonnego od czasów średniowiecza. Było surowo! Jedyne miejsce w klasztorze, gdzie palił się ogień i było ciepło, to kuchnia. Reszta pomieszczeń nie była ogrzewana, bo twórcy reguły zakonnej uznawali ciepło za zbytek.

W ogóle historia klasztoru i zmian w jego funkcjonowaniu jest wiernym odbiciem zmian w Kościele. Najlepiej widać to na przykładzie rozmównic, miejsca, w którym zakonnice mogły spotykać ludzi spoza klasztornej wspólnoty. Goście oddzieleni byli kratą. Jeżeli nie byli członkami rodziny zakonnicy, to dodatkowo była jeszcze zapuszczana kotara. Najpierw zrezygnowano z kotary, a jakieś 300 lat później można się było spotkać oko w oko, ale przez stół. Podobne zmiany dotyczyły także innych aspektów monastycznego życia, aż końcu, w którymś momencie, dopuszczono nawet piece.

Wielowiekowa historia sióstr z Salwatora oczywiście nie ogranicza się do takich okoliczności. Kościół i klasztor, wielokrotnie burzone i palone, to zabytki odbijające całą historię ostatnich kilkuset lat na tym krańcu Krakowa. Warto zwiedzić to miejsce, choć dni, w które jest to możliwe, nie jest w kalendarzu wiele (szczegółów można się dowiedzieć na www.norbertanki.w.krakow.pl). Przejście po przepięknych dziedzińcach, obejrzenie pozostałości średniowiecznej kuchni czy dotknięcie balustrady schodów wewnątrz klauzury, wykonanej z drewna pochodzącego z balasek ołtarza, zlikwidowanych wraz z soborowymi reformami, zajrzenie do komórki konfesjonału szczelnie oddzielającej penitentkę od spowiednika jest przeżyciem jedynym w swoim rodzaju. Liczne dzieła sztuki zdobiące ściany wirydarzy będą dodatkowym bonusem.

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..