– Historia przesłuchiwania Eugeniusza Bodo (poniżej) zaczyna się absurdalnie i groteskowo, a później zamienia w metafizyczny horror – opowiada reżyser Jakub Kornacki.
– Historia przesłuchiwania Eugeniusza Bodo (poniżej) zaczyna się absurdalnie i groteskowo, a później zamienia w metafizyczny horror – opowiada reżyser Jakub Kornacki.
roman koszowski /foto gość

Już taki jestem zimny drań

Marcin Jakimowicz

GN 49/2022

publikacja 08.12.2022 00:00

Jeszcze niedawno był bożyszczem i najbardziej rozchwytywanym aktorem przedwojennej Polski. Celebrytą w czasach, gdy nie znano tego określenia, najlepiej ubranym mężczyzną stolicy. W łagrze NKWD „amant niebanalny” stał się wrakiem.

Posłuchajcie mej piosenki i o litość błagam was, rzewne tony, rzewne dźwięki wzruszą marmur, beton, głaz – utwór zaczyna się dramatycznie, ale swawolny refren powtarzanej przez przedwojenną Rzeczpospolitą piosenki: „Bo w tym jest rzeczy sedno, że jest mi wszystko jedno. Już taki jestem zimny drań” rozwiewa wątpliwości. Historia śpiewającego ją amanta rozpoczyna się sielsko-anielsko, ale kończy okrutnie.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..