publikacja 20.04.2023 00:00
Fanatycy „oczyszczania” dzieł literackich potraktowali powieść Orwella nie jako przestrogę, ale jako przewodnik.
Publikacja angielskiego dziennika „Daily Telegraph” na temat postępów tzw. inkluzywności w dziedzinie literatury wywołała spory rozgłos. Jednak owa inkluzywność, nie tylko przecież w dziedzinie literatury, pleni się w życiu społecznym czy kulturalnym już od dawna. Czy warto poświęcać temu wydarzeniu aż tyle uwagi? Wydaje się, że należy, bo poprawianie dzieł literackich to swoista forma cenzury, jednak w tym wypadku to nie państwo cenzuruje treści, ale raczej podmioty prywatne.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
Poprawianie klasycznych dzieł literackich jest swoistą formą cenzury