Kilkadziesiąt osób opowiada o swoich bliskich spotkaniach z ks. Jerzym Szymikiem. Układa się to w bardzo osobisty portret kapłana, teologa, poety.
Czytelnicy "Gościa Niedzielnego", którzy znają bohatera tej książki tylko z comiesięcznych esejów „Poezja i teologia”, będą mieli okazję poznać go bliżej jako człowieka, kapłana, teologa. Chyba taka kolejność jest właściwa. Choć trzeba by dopisać do tej listy jeszcze inne określenia: przyjaciel, mistrz, przewodnik...
Wszystko mieści się w tytule „Sługa naszej radości”. To nawiązanie do zwrotu św. Pawła (2 Kor 1,24), który tak właśnie określił posłannictwo apostoła.
Wyrażenie jest bliskie Benedyktowi XVI (użył go na swoim obrazku prymicyjnym) i tą drogą
stało się ważne także dla ks. Szymika, który jest dziś bodaj najlepszym w Polsce znawcą myśli papieża teologa.
Śmiechu, humoru i specyficznego rodzaj żartu ks. Jerzemu nigdy nie brakuje, ale chodzi
o radość na poziomie najgłębszym. Kapłańska służba jest ukazywaniem ludziom motywów szczęścia i nadziei silniejszych niż wszelkie powody do smutku i rozpaczy, które wydają się bardziej oczywiste.
Ksiądz ma zapalać w innych radość biorącą się z bycia blisko Boga. Takie określenie misji
duszpasterza jest czymś uniwersalnym, ale ks. Szymik jest pod tym względem księdzem „ezgemplarycznym”, jak by powiedział abp Nossol, jego pierwszy teologiczny mistrz.
Pierwsza część książki składa się z rozmów o bohaterze. Obszerny, otwierający książkę wywiad z jego mamą to absolutna perełka tego zbioru. To rozmowa bardzo osobista, momentami wręcz intymna.
Pozornie o tym, jak z małego Jurka wyrósł dzisiejszy ksiądz profesor, ale w istocie jest to przejmujące świadectwo życia kobiety, matki, wdowy, jej wiary, mądrości, dzielności w znoszeniu trudów życia.
Śmiem twierdzić, że ta opowieść matki księdza mówi też bardzo dużo o Śląsku. O tym, w moim przekonaniu, najpiękniejszym jego obliczu, który w tak bolesny sposób zdradził, odrzucił i systematycznie depcze w swoich felietonach Kazimierz Kutz, uchodzący niesłusznie za ikonę śląskości.
O ks. Jerzym opowiadają arcybiskupi Zimoń i Nossol oraz jego przyjaciele duchowni i świeccy. To ludzie, którzy znają go z nieco innych stron, przedziałów czasowych, innych rodzajów relacji. Ale najważniejsze akcenty padają w tych samych miejscach.
Wydawca: Księgarnia św. Jacka Część druga to teksty seminarzystów, którzy u ks. Szymika pisali prace magisterskie lub doktoraty na KUL-u lub na UŚ. To pokłosie spotkania seminarzystów, które miało miejsce w kwietniu 2013 roku z okazji sześćdziesiątki profesora. To świadectwa dorosłych już uczniów o swoim nauczycielu, głównie teologii, ale nie tylko.
Co łączy wszystkie te teksty? Są bardzo osobiste, szczere. Pokazują, że ostatecznie liczą się
ludzkie więzy, spotkania, błyski prawdy uchwycone na wykładach czy w tekstach.
„Nikt kto spotkał ks. Szymika nie pozostał taki sam” – zapewnia jedna z redaktorek książki. Nie da się być księdzem, nie budując ludzkiej, bliskiej relacji. Nie da się być księdzem, nie kochając. Czy „miłość” to nie za duże słowo? Ufam, że nie. Że tak to właśnie jest i być powinno.
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.