Depresja gangstera

Piotr Drzyzga

publikacja 25.11.2019 10:10

1999. Szczególny to rok, gdy idzie o film gangsterski.

Robert DeNiro i Al Pacino torbakhopper / CC 2.0 Robert DeNiro i Al Pacino
Dwie ikony kina gangsterskiego. W dowcipnej "Depresji gangstera" na ekranie oglądamy tego pierwszego

Telewizja HBO zaczęło nadawać pierwsze odcinki kultowej „Rodziny Soprano”, zaś w kinie Robert DeNiro pokazał swoje nowe, nietypowe oblicze.

Ale jak to? Gangster w depresji? Zmagający się z lękami? Atakami paniki? Czegoś takiego jeszcze nie było. Choć, nie czarujmy się, w końcu tematyka ta musiała pojawić się na ekranie. Wszak z problemami psychicznymi zmaga się coraz większa liczba osób. Coraz szybsze tempo życia, chaos, zmiany zachodzące niemalże błyskawicznie… - nie każdy sobie z tym radzi. Dochodzi do tego także kryzys męskości - jeden z trendów kulturowych minionego stulecia.  

I tak oto, w rzekomo lekkiej, gangsterskiej komedii, raz po raz, pojawiają się wątki bardzo poważne i niezwykle aktualne. Ważne kulturowo i społecznie.

Ale bez obaw. Stojący za kamerą Harold Ramis potrafił podać je w taki sposób, że widzowie ani przez chwilę nie będą się nudzić. Obdarzeni wyjątkowymi, komediowymi talentami Billy Crystal i Lisa Kudrow szarżują więc na ekranie i - co ciekawe - kroku dotrzymuje im także Robert DeNiro. Aktor dotąd słynący głównie z ról dramatycznych. Często właśnie gangsterskich („Ojciec chrzestny II”, „Chłopcy z ferajny”, „Dawno temu w Ameryce”… - jego filmografia to istna historia kina gangsterskiego. Klasycznego hollywoodzkiego gatunku. Podobnie jak western, czy musical, swoistej wizytówki Fabryki Snów).       

„Depresja gangstera” też wpisuje się w ramy tego gatunku. Już pierwsze sekundy filmu uświadamiają nam, „gdzie jesteśmy”, bo zza kadru rozlega się szlagierowe „When You’re smiling” w wykonaniu Louisa Primy, a my, w retrospekcji, poznajemy historię ojca głównego bohatera. Także gangstera.

Takiego początku nie powstydziłby się sam Martin Scorsese, a przecież później twórcy filmu wielokrotnie będą nawiązywać jeszcze do historii gatunku (pomysłowo sparodiują np. scenę z pomarańczami z „Ojca chrzestnego”).

„Depresja gangstera”, choć jest pozycją lżejszą, to z pewnością wartą odnotowania, obejrzenia. Podobnie jak jej kontynuacja – „Nawrót depresji gangstera”, gdzie udało się połączyć film gangsterski ze wspomnianym już musicalem.

*

Tekst z cyklu Filmy wszech czasów