I zaprawdę powiadam wam: śmieszny jest Ślązok, który szczyci się swoją śląskością, a jednocześnie zowiści, czyli zazdrości, Gorolom, że poradzą podskakiwać.
Jak Ślązoczka lub Ślązok chcą sobie podskakiwać, to mogą tak sobie robić za pomocą - jak mówi się po śląsku - skokanki. Natomiast podskakiwanie, czyli buntowanie się szefom, albo nadskakiwanie, czyli przymilanie się przełożonym, to postawy zdecydowanie niepasujące do wizerunku tradycyjnego Ślązoka.
Tak to było i bardzo często jeszcze jest dzisiaj, bo zgodnie ze śląską naturą, wszelkie przeciwności powinno się znosić z cierpliwością.
Tę prawie wrodzoną nieumiejętność buntowania się Ślązoków zaobserwowałem niedawno w pewnej przydrożnej restauracji. A było to tak. Pewne dziecko, idąc z napojem od kasy do stolika, potknęło się i popryskało blaty kilku stojących obok stolików. Jednak chwilę później do tych stolików podeszły dwie grupy ludzi. Ślązoki, co było słychać - po mowie i widać - po rejestracji samochodu, wzięli kilka serwetek, starli stół, rozsiedli się i jedzą. Natomiast grupa nie-Ślązoków, którzy przyjechali samochodem o rejestracji zaczynającej się na literę „W”, zwróciła głośno uwagę, by ktoś z obsługi restauracji przyszedł pościerać blat ich stolika. Zatem jedna i druga grupa gości osiągnęła ten sam efekt, ale różnymi sposobami.
Można się oczywiście zastanawiać, kto zrobił lepiej, ale bez wątpienia obie grupy ludzi zachowały się kulturalnie, poprawnie i zgodnie ze swoim sposobem działania. Jednak w takich sytuacjach Ślązoki przeważnie skłonni są do komentarza typu: my niy są tak dociyrni jak Gorole. Tylko czy nie-Ślązok jest winny temu, że nie wychowywano go przez całe pokolenia za pomocą powiedzonek typu: „Niy wyrychlej sie!”, „Siedź cicho w kącie, bamącie, aże znojdącię!” albo „Dej sie na wstrzimanie!”.
Rozważając to zagadnienie, można skorzystać z nauki płynącej z biblijnej przypowieści o robotnikach w winnicy, z Ewangelii według św. Mateusza, rozdział 20, wiersze 1-18. Bo tam poszczególni robotnicy przychodzili do roboty o różnych porach dnia, ale potem wypłaty mieli takie same, bo na takie się zgodzili w rozmowie z pracodawcą. Gani więc Biblia zbuntowanych robotników, którzy pracowali najdłużej, bo od rana, i chcieli być przez to lepiej potraktowani.
Podobnie też jest ze Ślązokami, którzy czasami mają pretensje, że skoro nie są tak dociyrni, pyskaci, podskakujący i buntowniczo nastawieni, jak niektórzy inni z Polski, to dlatego rzekomo Ślązokom się więcej należy. Ale takie myślenie jest niechrześcijańskie, nieewangeliczne, niekonsekwentne, nielogiczne itp. Bo skoro ktoś ma się za Ślązoka, z dobrobytem inwentarza przyjmuje dobrowolnie, świadomie i z dumą swoją kulturę, śląskie typy zachowania, to jest jakby owym wczesnym robotnikiem w winnicy, który akceptując swoją śląskość, zrzeka się potem wszelkich innych pretensji. I zaprawdę powiadam wam: śmieszny jest Ślązok, który szczyci się swoją śląskością, a jednocześnie zowiści, czyli zazdrości, Gorolom, że poradzą podskakiwać. A zatem jeżeli sam nie podskakujesz, to daj poskakać innym.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…