Stare dobre czasy? Nie do końca. Bo przecież główny bohater tej filmowej opowieści więcej na ekranie jednak cierpi.
Jak nie „afera przejęciowa”, to Sylwester w Zakopanem. Naprawdę nie wiadomo co gorsze. A tu już nowy rok, więc i abonament trzeba by zapłacić…
A może Rossija? Eto Rossijsa? To właśnie Rosja? Czy o niej próbuje opowiedzieć w nam w tym filmie Luc Besson?
Czyli kolejna próba wskrzeszenia klasycznego gatunku.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami.
Czyli roczne podsumowania w kulturze czas zacząć.
Czyli musical jakiego jeszcze nie było.
Film biblijny jak się patrzy. Choć specyficzny. Kameralny, niskobudżetowy... XXI wiek przyzwyczaił nas do tego rodzaju produkcji.
Czyli druga strona medalu wg. Clinta Eastwooda.
Bo trochę jakby podróż w czasie. Powrót do przeszłości, której niby już nie ma, ale jednak trochę jest. Bo co jakiś czas wraca, ale… po kolei.