Bacowie i gazdowie dziękowali w Ludźmierzu za sezon pasterski podczas jesiennego Święta Bacowskiego.
Tradycyjne baranki zrobione z masła i inne regionalne produkty znalazły się w święconkach przyniesionych przez małych górali z Witowa.
Pomimo bardzo niesprzyjających warunków atmosferycznych silnego wiatru i opadów śniegu w wielu miejscach na Podhalu 2 kwietnia o godz. 21.37 zapłonęły watry pamięci o św. Janie Pawle II.
Jak co roku, 3 maja górale z Małego Cichego i turyści spotkali się na Tarasówce na Święcie Bacowskim. W procesji z darami do ołtarza została przyniesiona owieczka.
Gaździna z Zaskala zasiała na wianek pół zagonu pszenicy, a pani Teresa ze Starego Bystrego do jego robienia zaangażowała mieszkańców ze wszystkich części wsi.
Minęły 172 lata od wybuchu powstania w Chochołowie. Górale wystąpili zbrojnie przeciw władzom austriackim.
Była barania skóra, oscypki i inne produkty regionalne. 26 października, w sanktuarium Matki Bożej w Ludźmierzu, podczas jesiennego Święta Bacowskiego, górale podziękowali za tegoroczny wypas.
O góralszczyźnie wie chyba wszystko. Pisze scenariusze na jej temat, reżyseruje, wydaje książki. Z niezwykłą skromnością przyznaje, że zawsze nosi w torebce kazania ks. prof. Tischnera, który jest dla niej drogowskazem.
Na IV Szczawnicki Orszak Trzech Króli przyszło też wielu górali w strojach ludowych i kolędniczych.
W procesji różańcowej górale zanieśli relikwie św. papieża Polaka do kościoła. To nasz patron - mówią - prosty chłop i święty.