Jeśli na ulicy pokazałbym goły tyłek, pewnie po chwili przyjechałaby policja i trafiłbym za kratki. Gdybym jednak ten sam eksperyment postanowił przeprowadzić w galerii
...miałbym szansę zostać okrzyknięty wziętym artystą przełamującym tabu czy coś tam jeszcze.
Kard. Ratzinger mówił w kontekście sztuki o "ukłuciu strzałą piękna". Niestety, dzisiaj to ukłucie jest coraz bardziej bolesne, a strzała piękna przypomina raczej tłuczek do kartofli.
Marzena Nykiel skrytykowała na stronach portalu wPolityce.pl pomysł zakupu przez Muzeum Sztuki Nowoczesnej kontrowersyjnej pracy. Co to za praca?
Chodzi o „Lego. Obóz koncentracyjny”. To zestaw klocków, z którego można sobie zbudować obóz zagłady z krematorium, barakami i stosem trupów. Oto właśnie cała kompozycja Zbigniewa Libery. Powstała w połowie lat dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia i zdaniem wicedyrektora budującego się Muzeum Sztuki Nowoczesnej jest „emblematycznym dziełem sztuki lat 90.”
Zestaw, o który stara się muzeum, znajduje się obecnie w prywatnej kolekcji w Norwegii. Właściciel chce za te klocki 55 tysięcy euro. Z powodu wzrostu kryzysu i wzrostu kursu euro muzeum ma problem z pieniędzmi i do końca roku musi zebrać brakujące 130 tysięcy złotych.
Jak na to wszystko patrzę, to się zastanawiam, czy ten kryzys aby nie przyszedł w samą porę. Kto wie, może nawet nie uda się dokończyć budowy gmachu muzeum. Albo może inaczej. Niech muzeum pójdzie śladem artysty i dokończy budowę swojej siedziby z klocków. Będzie to miało tę zaletę, że w razie potrzeby będzie je można dowolnie przenosić z miejsca na miejsce.
Rozumiem, że artyści poszukują alternatywnego języka, którym można by opowiedzieć tragedię II wojny światowej. Czasem zdarzają się bardzo udane eksperymenty tego rodzaju. Warto wspomnieć chociażby genialny film Roberto Benigniego „Życie jest piękne”, w którym opowiedziana jest dość absurdalna historia ojca starającego się ukryć przed synkiem fakt wybuchu wojny. Innym ciekawym przykładem jest film „Pociąg życia” Radu Mihaileanu. Jest to historia wioski żydowskiej, która chce uciec przed nazistami. Część mieszkańców zakłada samodzielnie uszyte niemieckie mundury. Reszta udaje wywożonych do obozu Żydów. Tak uciekają przed prawdziwymi prześladowcami. Naprawdę można nawet w konwencji komediowej opowiedzieć o tragedii Holokaustu.
Tymczasem lego-obóz? Że niby to jest uniwersalny język, który dzisiaj rozumieją wszyscy. Twórca tego czegoś argumentuje, że przeraziły go klocki lego, bo można z nich zbudować tylko takie elementy, które przewiduje precyzyjny, racjonalny system.
Skoro klocki są takie przerażające, to czemu się pan nie zaczął bawić plasteliną? Naprawdę nie rozumiem, dlaczego takie rzeczy mają trafiać do muzeów i w dodatku za astronomiczne pieniądze. Kto za to zapłaci? Mam nadzieję, że ministerstwo kultury się nie dorzuci do tych klocków – a takie pomysły i oczekiwania już są.
Sztuka dzisiaj idzie w jakieś dziwaczne rejony. Stanisław Lem w książce „Lube czasy” dziwi się, że sztuką można nazwać próbę opakowywania wielkich dzieł światowej architektury. Ostatnio Barbara Gruszka-Zych wspomniała wyczyny skandalistki Katarzyny Kozyry. Wystawę jej prac umieszczono w Muzeum Narodowym w Krakowie, ale jakoś niewielu znalazło się chętnych do jej oglądania.
Chyba odbiorcy uodpornili się na tanie chwyty skandalistów. Szkoda, że ludziom odpowiedzialnym za sztukę nie przychodzi to tak łatwo. Zbigniew Libera wpisuje się w kanon skandalistów. Wśród jego prac jest chociażby urządzenie do wydłużania penisa. Można zyskać podobno nawet do 100 cm! Twórca kręci również filmy. Jednym z jego dzieł są „Obrzędy intymne”. Nakręcił on codzienne czynności wykonywane wokół jego ponad dziewięćdziesięcioletniej babki takie jak mycie i przewijanie. Sfilmował scenę, jak kobieta kręci nocnikiem – co później porównał do modlitwy różańcowej. Tego rodzaju sztukę proponuje Libera. Naprawdę, zastanówmy się, czy chcemy to oglądać na wystawach.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.