Przynajmniej dla Marii Anny Potockiej, dyrektorki Muzeum Sztuki Współczesnej MOCAK w Krakowie.
„Zrobienie kupy jest łatwe, jeśli ktoś nie ma zatwardzenia. W przypadku Güntera Brusa, który zrobił kupę publicznie, nie było to wcale takie proste, ponieważ pracował ponad tydzień z dietetykami, by móc to zrobić w odpowiednim momencie. Żeby przenieść wydalanie kału do galerii, trzeba znaleźć uzasadnienie” - dzieli się swymi przemyśleniami artystycznymi na łamach krakowskiego wydania „Gazety Wyborczej” (24.02.2012, str. 7).
Nie nadużywam cierpliwości czytelnika przytaczając kolejne cytaty tego typu. W obszernym, trzystronicowym wywiadzie przeprowadzonym przez Annę Zielińską Pani Dyrektor na marginesie skandalizującej wystawy prac Katarzyny Kozyry w krakowskim Muzeum Narodowym jest więcej podobnych „mądrości”; o istocie skandalu zwykłego i skandalu artystycznego, o tym, że „nie ma czegoś takiego jak wartości katolickie w kulturze” i „nikt nie żyje według religii katolickiej”. Potocka wyśmiewa osoby protestujące przeciw rozmaitym skandalicznym przejawom posługiwania się formami plastycznymi. Jest przy tym bezlitosna dla deklarowanego przez nich etosu patriotycznego. „Patriotyzm i religia są dzisiaj czymś zupełnie innym i starych modeli się nie przywróci. Konserwatywny szloch niewiele tu zmieni” - twardo daje odpór przedstawicielom „ciemnogrodu”, nie rozumiejącym awangardy sztuki współczesnej.
Warto zajrzeć na Lipową 4, do kierowanego przez dyr. Potocką Muzeum Sztuki Współczesnej. Choćby po to, żeby zobaczyć iż w jego kolekcji są np. obrazy godne uwagi (nie ironizuję!), ale pokazuje się tam także dziwactwa takie jak ostatnia wystawa osób o imionach Ewa i Adela. Ich „działanie artystyczne” polega m.in. na tym, że „funkcjonują w przestrzeni publicznej jako dzieło sztuki”.
Tym którzy po lekturze wywiadu z dyr. Potocką uwierzyli jednak, że „stoi za nimi autentyczność i wynika z tego znaczenie”, mogą je więc wyrazić w nietypowej formie, odradzam np. sikanie przed gabinetem Pani Dyrektor. Zapewne zostali by (i słusznie!) zakuci w kajdany przez wezwanych do interwencji policjantów za zwykłe, nie zaś artystyczne zachowanie nieobyczajne. „Ponieważ ci ludzie nie są artystami” - jak skonkludowała dyr. Potocka na pytanie, dlaczego rura wręczona dyr. Gołubiew w proteście przeciw wystawie Kozyry w Muzeum Narodowym nie jest sztuką.
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.