publikacja 12.11.2025 09:13
Kultura regionu nie jest zamknięta w przeszłości, lecz potrafi kreatywnie prowadzić dialog z klasyką i nadawać jej nowe znaczenie, odczytując znaki czasów.
Teatr Śląski w Katowicach od lat pełni rolę instytucji, która nie tylko wystawia repertuar klasyczny i współczesny, ale także konsekwentnie podejmuje refleksję nad tożsamością regionu.
Naturalnym rozwinięciem tej misji stało się wejście w obszar filmu – medium, które pozwala dotrzeć do szerszej publiczności i utrwalić język oraz kulturę w nowoczesnej formie.
„Godej do mie” – pierwszy krok
Film „Godej do mie” to pierwsza pełnometrażowa produkcja Teatru Śląskiego. Jej celem jest nie tylko opowiedzenie historii, ale także przywrócenie językowi śląskiemu przestrzeni żywego użycia.
Jak zauważył jeden z aktorów, młodsze pokolenia coraz częściej ograniczają się do symbolicznych koszulek z napisami po śląsku, zamiast faktycznie „godać”. Kino staje się więc narzędziem ocalenia języka i nadania mu atrakcyjnej formy – coby w grincojgu szło dalej kupować krążono kapusta.
Górnośląski remake klasyka wytwórni UFA
Kolejnym przedsięwzięciem ma być górnośląska wersja filmu „Die Drei von der Tankstelle” z 1930 roku. Wybór tego tytułu nie jest przypadkowy.
Górnośląski przemysł ciężki był obecny przy zakładaniu wytwórni UFA w 1917 roku, a Górnoślązacy zasiadali w jej radzie nadzorczej. To ważny, choć mało znany fakt, który symbolicznie łączy historię kina z naszym hajmatem.
Jedną z głównych ról w oryginale zagrał Willy Fritsch, aktor urodzony w 1901 roku w Katowicach. Górnośląskie pochodzenie tego amanta nadaje całemu przedsięwzięciu dodatkowy wymiar – remake staje się nie tylko reinterpretacją klasyki, ale także powrotem do lokalnych korzeni. Casting na nowego górnośląskiego amanta dopiero się rozpoczął, oprócz aparycji wymagane jest swobodne – nie wyuczone - godanie po śląsku.
Planowany remake, roboczo zatytułowany „Takich trzech jak nos dwóch to ni ma ani jednego”, ma być nie tylko hołdem dla klasyki, ale także reinterpretacją w duchu górnośląskiej kultury.
Adaptacja tego typu pozwala na wpisanie lokalnej tożsamości w uniwersalny język kina, a jednocześnie podkreśla, że Górny Śląsk nie jest jedynie „peryferium”, lecz miejscem zdolnym do tworzenia własnych narracji filmowych.
Scenografia
Z przecieków wiadomo, że scenografowie Teatru Śląskiego przygotowali już kluczowy element planu – tanksztelę, która w filmie pełni rolę centralnej przestrzeni akcji. Zbudowana „gdzieś w naszym hajmacie”, łączy stary plot z lokalnym kolorytem.
To nie tylko dekoracja, ale symbol – miejsce spotkania, rozmowy i dyskusji, które w górnośląskiej wersji nabiera dodatkowego znaczenia kulturowego.
Nie jest to jednak rekonstrukcja sprzed wieku, lecz obiekt dostosowany do współczesnych realiów. Obok klasycznych dystrybutorów pojawiły się stacje ultraszybkiego ładowania samochodów elektrycznych.
To rozwiązanie symboliczne: pokazuje, że górnośląska kultura nie zatrzymuje się w przeszłości, lecz potrafi łączyć tradycję z nowoczesnością i odpowiadać na wyzwania współczesności.
Znaczenie dla regionu
Ten górnośląski remake, to projekt, który łączy historię kina europejskiego z lokalną tradycją, udany glokalizm teatralno-filmowy, wpisujący się twórczo w gentryfikację symboliczną naszego regionu.
Teatr Śląski, podejmując się tego zadania, pokazuje, że kultura regionu nie jest zamknięta w przeszłości, lecz potrafi kreatywnie prowadzić dialog z klasyką i nadawać jej nowe znaczenie, odczytując znaki czasów.
Teatr Śląski – od sceny do ekranu