Pierwsza powieść Tomasza Różyckiego, wybitnego poety, opolanina z urodzenia i z zamieszkania, dzieje się – jak Pan Bóg przykazał – w Opolu oczywiście.
Choć topografia miasta odgrywa w powieści wcale niemałą rolę, to jednak nie Opole jest tu najważniejsze. Ale ważne. Bo lipcowa noc, którą niezrównanym językiem, budzącym podziw dla potęgi wyobraźni autora, opisuje Różycki, dzieje się właśnie tutaj i wśród ludzi tutejszych. Ale i nietutejszych. W tej powieści nic nie jest pewne do końca, przenika ją duch wątpliwości.
Bohater pewnej nocy lipcowej budzi się (ale czy na pewno się budzi?) w dziwnym stanie, którego nazbyt łatwym wyjaśnieniem byłby pojawiający się jak refren na początku książki „rząd pustych butelek”, nawet wzmocniony kończącą powieść frazą „I szklanki wody szuka ręka po omacku”.
Wizje bohatera raczej nie są efektem katzenjammera, takie tłumaczenie jest zbyt łatwe, za bardzo uspokajające. Wędrówka wiedzie przez podziemia i naziemie Opola, pełna jest dziwnych ludzi, ukrytych znaczeń i tajemnic, przemykających i zanikających cieni oraz postaci rodzinnej historii. Tak jak w wysławianych i nagradzanych „Dwunastu stacjach” Różycki pokazał Śląsk Opolski w jego dwóch wymiarach („wschodniaków i hanysów”), tak w „Bestiarium” kreśli mapę świadomości i podświadomości już tylko tych, których korzenie wyrastają spod Lwowa. Rysuje kreskami dwoma i Nobel dla tego, kto odszyfruje, która milsza Różyckiemu.
Czy ta, z której wyłania się Jan, „wuj mój”, bohaterski, romantyczny, spiskujący, pracujący z prawdziwie wschodnią fantazją (i niefrasobliwością) nad ocaleniem przed ostatecznym, nieuchronnie nadchodzącym kataklizmem. Czy też bliższy poecie jest stryjcio Rykuńcio, walczący z duchami przeszłości, czuwający nad tym, by nie zniszczyły one przyszłości nowym pokoleniom.
Jeśli do tego obrazu - śmiesznych, groźnych i barwnych postaci stryja i wuja - dodać babkę Apolonię, którą wolno odczytać jako alegorię ojczyzny całej, z jej chwalebną przeszłością i z ciążącymi nad dniem dzisiejszym niechlubnymi, skrywanymi jak tabu rodzinne, epizodami przeszłymi, to trzeba powiedzieć, że „Bestiarium” jest głosem wybitnego twórcy w sporach ważnych. O polską historię, politykę historyczną, o samorozumienie siebie przez wygnanych z Kresów.
Ale można odczytać „Bestiarium” także jako głos o stanie świata. Albo jeszcze inaczej. I dodać trzeba koniecznie - napisane jest językiem pysznym, giętkim, przezabawnym.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.