Wiesław Komasa pokazał, że Karol Wojtyła dobrze znał psychikę człowieka i potrafił o tym opowiadać nie tylko w kazaniach.
Spektakl wyreżyserowany przez Wiesława Komasę, „Miłość mi wszystko wyjaśniła”, otworzył Festiwal „Gorzkie Żale”. Wykładowca warszawskiej Akademii Teatralnej wystąpił w nim razem z Mają Barełkowską w siedzibie Centrum Myśli Jana Pawła II.
– Wyjątkowości temu wydarzeniu nadaje fakt, że wpisuje się ono w kanonizację Jana Pawła II – mówił na początku dyrektor artystyczny festiwalu Redbad Klijnstra.
Podstawę spektaklu tworzą obszerne fragmenty dramatu „Przed sklepem jubilera”, do tego monolog Hioba z dramatu „Hiob” oraz kilka utworów z poematu „Pieśń o Bogu ukrytym”. Ich autorem jest Karol Wojtyła. Tekst wzbogaciła refleksyjna muzyka laureata Oskara, Jana A. P. Kaczmarka.
Organizatorzy festiwalu przypomnieli, że polski papież był także utalentowanym pisarzem i artystą. Na dowód tego przygotowali teatralną medytację, nie tylko o małżeństwie, ale przede wszystkim o miłości do Boga i drugiego człowieka. Widzowie zobaczyli skrótową, ale spójną opowieść o życiu Anny, która tuż po zaręczynach razem z narzeczonym Andrzejem przygotowuje się do ślubu. Od Jubilera słyszą znamienne słowa: „Ciężar tych złotych obrączek to nie ciężar metalu, ale ciężar właściwy człowieka, każdego z was osobno i razem obojga”.
Gdy Anna przeżywa kryzys, pojawiają się problemy w małżeństwie, Jubiler przypomina kobiecie: „Oblubieniec nadchodzi! Anno, jak mam Ci tego dowieść, że po drugiej stronie wszystkich naszych miłości, które wypełniają nam życie jest Miłość!”.
Głębia poezji Wojtyły, jego znajomość duszy człowieka, przekazywana przez znakomitych aktorów, sprzyjała medytacji nad własnym życiem, co na początku spektaklu nie było takie oczywiste. Na wypowiadane przez Maję Barełkowską słowa zaczęła nakładać się nieproszona muzyka. Okazało się, że w sąsiedztwie jest jakaś huczna impreza. Poważne kwestie o miłości i sensie życia zaczęły się mieszać z echami popularnej muzyki. Poradzić sobie z tym dysonansem musieli zarówno aktorzy, jak i widzowie.
W kontekście wielkopostnego spotkania ze sztuką w cieniu krzyża nawet natrętna muzyka okazała się na miejscu. Taka jest bowiem i nasza pozycja. Przeżywamy Wielki Post w centrum dużego miasta. Jesteśmy poddani różnym bodźcom, trafiają do nas różne komunikaty. I od nas zależy, za którymi z nich pójdziemy.
Czyli smutne losy Flipa i Flapa. Bo już z końcówki ich kariery.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.