Wykuwane z męki

Jeszcze trwa Wielki Post, lecz dzięki pracy artystów kiełkuje już ziarno zmartwychwstania. Zmęczenie przy pracy zwiastuje radość z powstającego dzieła.

Odkrywanie oblicza
Krzyż. Az trudno uwierzyć, że w spokojnej dzielnicy jednorodzinnych domków powstaje największa w diecezji rzeźbiarska kompozycja ołtarzowa. W jednym z pokoi pracowni urządzono warsztat stolarski, gdzie lipowe foszty są specjalnie klejone, tak mocno, że według pana Kazimierza drewno może pęknąć w słojach, lecz nie w miejscu sklejenia. W takiej masie dopiero będzie się odkrywać oblicze i tors Chrystusa. Najpierw trzeba przenieść wymiary modelu z gipsu na drewniany blok. Pracownia pana Kazimierza wygląda trochę jak sala operacyjna, gdzie za pomocą linijek, suwmiarek i ołówków dokonuje się przemiana jednej rzeźby w drugą. Różnice w wielkości widać dopiero z balkonu.

Z prawej odlew wykonany przez Marka Benewiata, z lewej potężny blok drewna, z którego wyłaniają się już twarz, falujące włosy i muskularny tors. Miesiąc wcześniej twarz Jezusa była podobna do głów z Wyspy Wielkanocnej, ale teraz widać już podobieństwo do gipsowego pierwowzoru.

– Na Akademii Sztuk Pięknych studiowałem w zasadzie projektowanie form przemysłowych, ale miałem tam już kontakt z rzeźbiarzami Wincentym Kućmą i Czesławem Dźwigajem. A później lata pracy, zbierania doświadczeń. Zacząłem się zajmować wystrojem kościołów od 1983 roku. Przez pierwsze lata uczyłem się od prof. Chromego z Krakowa, który projektował ołtarz w kościele św. Maksymiliana w Tarnowie oraz w kościele w Niedomicach. On robił projekty gipsowe, a ja realizowałem je w drewnie. To była dla mnie prawdziwa szkoła – mówi pan Kazimierz.

Rzeźbienie jak nawrócenie
Do tej pory wykonał około 20 ołtarzy głównych w całości lub we fragmentach. A teraz przed nim największe dzieło. – Do tej pory nie miałem do czynienia z taką wielkością formy. Największą trudność stwarza skala przedsięwzięcia, bo sama figura Chrystusa będzie ważyła około tony. Mogą być problemy z obracaniem figury – frasuje się pan Kazimierz. Nie da się też używać maszyn, które służyły do wcześniejszej obróbki drewna. Pozostaje żmudna praca ręczna, taka jak przez wieki, za pomocą bardzo tradycyjnych technik i narzędzi.

– Dłuta mam i ze Szwajcarii, i z Japonii, ale najbardziej sprawdzają się te od pana Zdzisława Schaba z Tarnowa – dodaje pan Kazimierz. Drewno lipowe jest miękkim materiałem i jednocześnie w swej strukturze monolitycznym, ale ma dużo wad, sęków, przebarwień… – To wszystko trzeba usunąć, oczyścić, wyciąć, żeby zostało to najcenniejsze i najpiękniejsze drewno – dopowiada rzeźbiarz. Zupełnie jak w codziennym życiu, a zwłaszcza teraz, w Wielkim Poście, kiedy trzeba i warto się natrudzić, by męka Chrystusa i osobisty wysiłek przyniosły owoce nowego życia.

«« | « | 1 | 2 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Więcej nowości