O jego osobistym spotkaniu z poezją Karola Wojtyły z Robertem Jansonem rozmawia Weronika Pomierna
Weronika Pomierna: Czerwiec 2006 r. Lekarze walczą o Twoje życie po tragicznym wypadku samochodowym. I nagle ktoś przynosi Ci książkę z wierszami Karola Wojtyły. Tak to wyglądało?
Robert Janson: Leżałem wtedy w szpitalu we Wrocławiu i grupa lekarzy przywracała mnie do życia. Pewnego dnia przyjechała na oddział przyjaciółka naszej rodziny. To było w dniu moich urodzin. Dostałem od niej książkę z dedykacją – tomik poezji Karola Wojtyły, wiersze wydane po polsku i po angielsku. Moja żona położyła ją na półce. Gdy odzyskałem przytomność, byliśmy zbyt pochłonięci innymi sprawami, żeby zagłębiać się w lekturę. Książka została spakowana do torby, gdy opuszczałem szpital. Zupełnie o niej potem zapomnieliśmy.
Kiedy się odnalazła?
W 2013 roku robiliśmy remont w domu. Moja żona Beatka, przekładając rzeczy na półce, trafiła na ten tomik. Dziwny zbieg okoliczności. Około pół roku temu dostałem tomik poezji Karola Wojtyły od znajomego dziennikarza. Zacząłem poznawać te refleksyjne wiersze. Bardzo mnie dotknęły. Nie wiedziałem jednak, że ten konkretny tomik był w moim domu już od czasu wypadku. Gdy żona pokazała mi znalezioną książkę, odebrałem to jako swego rodzaju znak. To wpłynęło na moje podejście do tych tekstów. Poczułem, że chciałbym zająć się nimi od strony muzycznej.
Wiersze Karola Wojtyły były z nami przez cały ten trudny czas od wypadku. To było bardzo wymowne. Ta poezja była mi dana. Musiałem napisać muzykę do tych wierszy. Wcześniej tylko o tym marzyłem. W ten sposób papież, zupełnie niechcący, został autorem tekstów do moich piosenek.
Mówisz w wywiadach, że polscy artyści „przespali” beatyfikację Jana Pawła II. Nie za ostro?
Polscy artyści, w tym również ja. Uważam, że beatyfikacja została potraktowana po macoszemu. Zabrakło większego projektu, który pokazałby piękno nauczania Jana Pawła II od strony muzycznej. Uznałem, że w przypadku kanonizacji ten scenariusz nie może się powtórzyć i, jako artyści, musimy to nadrobić. Spodziewałem się, że pewnie pojawi się kilka różnych pomysłów. Chciałem dołożyć swoją cegiełkę, stworzyć coś zupełnie nowego.
Stąd pomysł na nowoczesne, rockowo-popowe aranżacje?
Nie chciałem tworzyć albumu z poezją śpiewaną. Wolałem stworzyć do tekstów Karola Wojtyły piosenki, które da się zanucić i które będzie można puścić w radiu bez obaw, że odbiorcy przysną. Chciałem, żeby ten album trafił do szerszego grona, zwłaszcza do młodych ludzi. Młodzież ma często bardzo powierzchowną wiedzę o papieżu. Poprzez pop, który jest muzyką środka, chciałem zainteresować ich tym, co mówił papież. Starałem się dobrze wyważyć proporcje na tym albumie, dlatego nie jest on przesycony elektroniką. Nie chciałem, żeby był zbyt nowoczesny. Czy mi się to udało? Osądzą odbiorcy.
Jak pisze się muzykę do wierszy papieża?
Bardzo rzadko piszę muzykę do gotowych tekstów. Na mniej więcej tysiąc utworów, do których pisałem muzykę, jest może 10 przypadków, kiedy tworzyłem ją do istniejącego już tekstu. Zazwyczaj mam ten przywilej, że to ja „narzucam” tekściarzom swoją władzę muzyczną. (śmiech) Tutaj musiałem dostosować się do gotowego tekstu. Byłem jednak zaskoczony, jak szybko udało mi się skomponować muzykę. Siadałem do fortepianu i po 10–15 minutach miałem już gotową melodię do jednej piosenki. Ta muzyka sama płynęła.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |