Film Zeffirellego był wielką, europejską superprodukcją lat ‘70. I dziś imponuje liczba gwiazd zgromadzonych na planie.
Przed tygodniem (tutaj) mogli Państwo przeczytać o 50 tomiku z kolekcji „Ludzie Boga”, do którego, na płycie DVD, dołączono I i II część telewizyjnego filmu „Jezus z Nazaretu”. Dziś pora na tomik 51, w którym prócz filmowego dodatku (III i IV części produkcji wyreżyserowanej przez Franka Zeffirellego) znajdziemy też m.in. wywiad z twórcą oraz bardzo ciekawe wprowadzenie. Autorzy piszą w nim o kilku odstępstwach od biblijnego pierwowzoru, których – ze względów „dramaturgicznych i zwięzłości narracji” – dopuścili się scenarzyści.
Film Zeffirellego był wielką, europejską superprodukcją lat ‘70. I dziś imponuje liczba gwiazd zgromadzonych na planie: Anthony Quinn, Claudia Cardinale, Laurence Olivier, Peter Ustinov, Michael York, Anne Bankroft, James Earl Jones, Christopher Plummer, Ernest Borgnine, Ian McShane, James Farentino, Ian Holm, Robert Powell… Wrażenie robią też liczne sceny zbiorowe i plenery, w których powstawały zdjęcia (reżyser zanim je rozpoczął, udał się do Grecji, Egiptu, Izraela, Tunezji, Maroka i na Sardynię).
Ale kto wie, czy największym sukcesem reżysera nie są tutaj sekwencje kameralne, niemalże intymne. Na przykład ta, w której Chrystus mówi Piotrowi, że to właśnie na nim (skale) powstanie Kościół. Kilka spojrzeń, niewiele słów, jakaś nienachalna, acz tajemnicza melodia w tle… - tak niewiele środków, a jednak mamy tu do czynienia z ujęciem mistrzowskim.
Podobnie wrażenie można odnieść, oglądając scenę, w której tuż po ukrzyżowaniu, św. Piotr rozpacza w samotności. To tylko rozterki apostoła, czy może jednak każdego z nas? Czy w chwilach zwątpienia, zagubienia, rozpaczy, nie zachowujemy się podobnie? To głęboko symboliczna scena. Niebywale uniwersalna.
mat. prasowy Kadr z filmu "Jezus z Nazaretu" Są tutaj także sekwencje niemal dokumentalne. Niby Zeffirelli nakręcił kosztowną, kostiumową superprodukcję (często takim filmom zarzuca się przecież sztuczność), a jednak parokrotnie osiągnął efekt dokumentalnej dosłowności. Dajmy na to w chwili, gdy Chrystus wypędza kupców ze świątyni. Wszędzie porozstawiane stragany, tłumy wiernych na ulicach Jerozolimy, a w środku tego wszystkiego... my! Odpowiednio ustawiona kamera, operator błądzący wśród statystów i nagle widz ma wrażenie, że nie tyle ogląda film biblijny, historyczny, co autentyczny zapis tego wydarzenia.
Podobnych scen i fragmentów jest tu bez liku. Wielu z nich nie było nam dane dotąd oglądać, gdyż film – choć przecież znany i popularny – pokazywany był w różnych, czasem bardzo skróconych wersjach. E-lite Distribution - po raz pierwszy na naszym rynku - wydało pełną, liczącą 371 minut wersję tej produkcji.
Można ją kupić m.in. w naszym portalowym sklepie. Tom I znajdą Państwo tutaj, a tom II tutaj.
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.