Do Siedlec trafił w okresie międzywojennym z Warszawy jako prezent dla proboszcza z Kosowa Lackiego. Kilkadziesiąt lat później został rozpoznany jako dzieło jednego z najwybitniejszych malarzy XVI wieku. Obraz, cudem odnaleziony na plebanii, mało nie trafił na śmietnik.
Jeden z najcenniejszych obrazów w polskich zbiorach po raz pierwszy opuści Siedlce, gdzie pokazywany jest publicznie od 2004 r. Ukazujący św. Franciszka w chwili otrzymania od Boga łaski noszenia Jego ran, na co dzień wisi w Muzeum Diecezjalnym. Na półtora miesiąca trafił jednak z powrotem do Warszawy, skąd wyruszył blisko 90 lat wcześniej jako prezent dla proboszcza Kosowa Lackiego, noszącego imię Franciszek.
Mało brakowało, a bezcenny obraz El Greca wylądowałby w piecu razem ze starymi szmatami. Na szczęście pędzel mistrza z końca XVI wieku rozpoznały w latach 60. XX w. młode historyczki sztuki Izabella Galicka i Hanna Sygietyńska.
W autorstwo El Greca nie wierzono jeszcze co najmniej kilkanaście lat. Na szczęście portret św. Franciszka miał na wcześniej niedostępnej, bo ukrytej pod blejtramem, części obrazu podpis mistrza: Domenikos Theotokop. To prawdziwe imię i nazwisko malarza, rzeźbiarza i architekta hiszpańskiego pochodzenia greckiego, jednego z najwybitniejszych przedstawicieli manieryzmu.
Na obrazie widać młodego, szczupłego św. Franciszka, spoglądającego w stronę światła. W rozłożonych rękach i w okolicach serca wyraźnie widać dar od Boga – bolesną łaskę noszenia Jego ran. „Ekstaza św. Franciszka” to jedyne dzieło El Greca znajdujące się na stałe w Polsce. Malarz zmarł 400 lat temu. Choć prowadził potężną pracownię, nie zostawił naśladowców. Jego stylem zachwycili się dopiero malarze w XIX i XX w., tacy jak Paul Cézanne czy Pablo Picasso.
Do 31 października br. obraz jest prezentowany na Zamku Królewskim w ramach Galerii Jednego Obrazu.
Choć raczej należałoby napisać Jedermann – ze względu na pruską/niemiecką przeszłość regionu.
To już V edycja. Odbędzie się w Wiśle od 30 maja do 1 czerwca.
Specjalna edycja wydarzenia w 1000-lecie koronacji Bolesława Chrobrego.
Znowu mi coś mignęło. W internetach. Jak to tam czasem, a właściwie ciągle, bywa...
Krzyżyk stał się ulubionym akcesorium m. in w świecie estrady.