25. raz na Górę Świętej Anny pielgrzymowali hodowcy gołębi.
- A cóż oni wymyślili, kto im tam na Górę Świętej Anny z kraju przyjedzie?! - wspominał Józef Jędrzejek głosy z kuluarów obrad Polskiego Związku Hodowców Gołębi Pocztowych, podejmującego w 1990 roku uchwałę o organizacji dorocznych pielgrzymek hodowców gołębi na Górę Świętej Anny.
Obawy okazały się zupełnie niepotrzebne. Co roku, w niedzielę najbliższą wspomnieniu św. Franciszka z Asyżu, którego miłośnicy gołębi obrali sobie za patrona, do annogórskiego sanktuarium przyjeżdżają hodowcy dosłownie z całego kraju - od Pomorza, przez Mazowsze, Podlasie, Małopolskę, Podhale, Podkarpacie, po Śląsk (Górny i Dolny) oraz Wielkopolskę.
I w tym roku grotę lurdzką wypełniło ponad 160 pocztów sztandarowych kół, oddziałów i okręgów związku i kilka tysięcy hodowców gołębi z rodzinami. Poświęconych zostało 6 nowych sztandarów związkowych.
- Co nas tutaj przywiodło? Po 25 latach przychodzimy Bogu i ludziom dziękować. Chcemy być wdzięczni za dary, któreśmy otrzymali od Boga, między innymi za gołębiarstwo. Chcemy dziękować za to, że mamy taką pasję, która nam każe spoglądać na lecące na niebie gołębie - mówił ks. dr Józef Żyłka, proboszcz parafii Klucz, kapelan związku hodowców i sam wielki miłośnik gołębi.
Mszy św. koncelebrowanej przez kustosza sanktuarium o. Błażeja Kurowskiego oraz księży hodowców (wśród nich m.in. ks. prał. Jerzego Kostorza) przewodniczył bp Jan Wieczorek, emerytowany biskup gliwicki.
- Bądź człowiekiem wśród stworzeń, bratem między braćmi. Traktuj dzieło stworzone z miłością i czcią. Tobie została powierzona ziemia jak ogród, rządź nią z mądrością. Troszcz się o człowieka, o zwierzę, o zioło, o wodę i powietrze, aby Ziemia nie została ich zupełnie pozbawiona - przypominał fragmenty „dekalogu św. Franciszka” w kazaniu bp Wieczorek.
Andrzej Kerner /Foto Gość Poczty sztandarowe związku hodowców z całego kraju wypełniły grotę lurdzką na Górze Świętej Anny Podziękowaniom nie było końca. Najwięcej wyrazów wdzięczności odebrał ks. Żyłka, który od początku organizuje pielgrzymki hodowców gołębi.
- Gołębie hoduję od 9. roku życia, do związku wstąpiłem w 1970 r., a pierwsze ptaki na loty zacząłem puszczać w 1966 r. W gołębiu najpiękniejsze jest to, że on jest tak inteligentnym stworzeniem, powraca do macierzystego gołębnika z różnych odległości i kierunków. Pamiętam do dziś loty moich gołąbków z 27 lipca 1974 r. Wysłałem 10 gołębi do Aachen, odległość w linii lotniczej 866 km. Zdobyłem rewelacyjny wynik. Ale i tak najważniejsze jest to, że gołąb umie się cieszyć hodowcą, a hodowca cieszy się tym przepięknym ptakiem - powiedział J. Jędrzejek, jeden z inicjatorów pierwszej pielgrzymki.
Pielgrzymce towarzyszyła pielgrzymka muzyków kalwaryjskich, których orkiestrą od lat dyryguje br. Krzysztof Dziedzic OFM. Liturgię upiększała muzyką także „Serenada” - kapela ludowa gminy Michałowice (Małopolska).
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.