– Czasem wydaje się, że Kościół to nie miejsce dla silnych, odważnych i pewnych siebie facetów. Mam nadzieję, że ta książka daje kres takiemu myśleniu – mówi Mateusz Pietrzak, autor „Bożej kompanii”
Piętnastu mężczyzn – członkowie grup paramilitarnych wzorujących się na pracy Samodzielnych Pododdziałów Antyterrorystycznych (SPAT), taternik, członek Związku Strzeleckiego, alpinista, ratownik medyczny, miłośnik gór, ratownik WOPR, GOPR, żołnierz, podróżnik, policjant, instruktor wspinaczki i survivalu, strażak, kontraktor-komandos na zlecenie – jest bohaterami książki „Boża kompania” Mateusza Pietrzaka z Czechowic-Dziedzic, studenta teologii w Bielsku-Białej, zaangażowanego w Ruch Światło–Życie. Książka właśnie trafia do księgarń.
– W księgarniach znajdziemy dziś już sporo książek o tym, jak stać się mężczyzną, będąc chrześcijaninem. Ale brakowało mi książki, która pokazywałaby praktykę; świadectwa silnych, odważnych mężczyzn, którzy poszli drogą wiary – mówi Mateusz. – Chciałem, by taka powstała, dla młodych chłopaków i dojrzałych mężczyzn, książka, która pokazywałaby im, że można mieć pasje, być w Kościele i z Chrystusem przeżywać przygodę życia. Napisałem do o. Grzegorza Kramera SJ, autora niedawno wydanego „Męskiego serca”, żeby napisał taką książkę. Odpowiedział mi: „Sam ją napisz!”.
Mateusz zaczął szukać bohaterów – głównie przez face bookowego „Banitę”, ale i wykorzystując własne kontakty. Czterech z piętnastu mężczyzn, z którymi rozmawiał, mieszka na terenie naszej diecezji: Ryszard Kurowski, ratownik GOPR, Sebastian Nowacki z Rajczy, żołnierz 18. Batalionu Powietrznodesantowego w Bielsku-Białej, Szymon Żoczek z Czechowic-Dziedzic, zdobywca Mont Blanc i Elbrusu, i pragnący zachować anonimowość Mateusz z Żywca, zastępca dowódcy Jednostki Strzeleckiej 3030.
– Część moich bohaterów przykład wiary wyniosła z domu, inni spotkali Pana Boga właśnie w swojej niebezpiecznej pracy czy hobby – mówi Mateusz. – Spotykali Jezusa w innych ludziach albo w sytuacjach po ludzku beznadziejnych. Są silni, ale to Bóg jest silniejszy. Żadnego z nich nie musiałem namawiać do świadectwa.
Jak podkreśla Mateusz, świadectwo mężczyzny w kominiarce jest specyficzne: – Podziwiam ich, że anonimowo służą ludziom, nieraz narażając swoje życie. Oczywiście dostają za to pieniądze, czasem medale, ale nie huczą o tym w mediach. Ja w nich widzę Chrystusa...
W czasie pracy nad książką Mateusz nieraz spotykał się z zarzutem, że pisze o ludziach, którzy szkolą się po to, żeby zabić. – Moi bohaterowie sami tłumaczyli: ich podstawowym zadaniem jest ochrona ludzi i wartości. Zabijanie to ostateczność. Nie ruszają do akcji po to, by zabijać, ale po to, by przestępcę doprowadzić przed sąd.
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.