Nowoczesny album retro.
To więcej niż inspiracja muzyką swoich (jeśli dobrze liczyć) dziadków.
Leon Bridges urodził się w 1989 roku. Ale wyglądem i swoimi piosenkami próbuje przekonać wszystkich, że świat zatrzymał się w roku 1965.
Z reguły nie ufam takim muzycznym wehikułom czasu. A kopistów bardziej cenię w malarstwie. Posłuchałem "Coming Home" i… zostałem wgnieciony w ziemię – aż do samych korzeni rhythm & bluesa i soulu.
Leon Bridges dokonał rzeczy niemożliwych: stworzył bardzo oryginalny, porywający momentami materiał, upodabniając się zarazem do takich tuzów sceny
sprzed półwiecza jak Sam Cooke, Otis Redding czy zmarły w tym roku Percy Sledge. Wrócił do tamtych lat, bo właśnie tam czuje się jak w domu.
Głos Bridgesa, stylowe (nie tylko stylizowane) brzmienie gitar, perkusji, saksofonu i kobiecego chórku wraz z paroma dźwiękowymi detalami czynią ten album retro bardzo nowoczesnym.
*
Leon Bridges "Coming Home". Sony Music, 2015 r.
LeonBridgesVEVO
Leon Bridges - River (Audio)
Jeden z ciekawszych melodramatów ostatnich lat. Nie tylko z uwagi na „domieszkę” science-fiction.
Choć raczej należałoby napisać Jedermann – ze względu na pruską/niemiecką przeszłość regionu.
To już V edycja. Odbędzie się w Wiśle od 30 maja do 1 czerwca.
Liczba tych, którzy zarobili ponad 500 tys. zł, podwoiła się od 2021 r.
W programie m.in. nowe filmy Astera, Johansson i Łoźnicy. Nie zabraknie też polskich akcentów.