Bohaterzy musicalu „Książę i żebrak” przechodzą przyspieszoną lekcję życia. Z tej edukacji wychodzą zwycięsko.
Samo słowo „dydaktyka” zniechęca nas do poddania się takiej terapii. A jednak wieki temu zasmuceni brakiem moralnych drogowskazów pisarze, poeci i publicyści stworzyli kanon owej dydaktyki.
Wystarczy sięgnąć do epoki, która bezskutecznie próbowała uratować Polskę przed zagładą, tymczasem stworzyła polski etos, czyli do oświecenia. To wówczas pojawiło się hasło „ucząc, bawić” czy, jak kto woli, „bawiąc, uczyć” i zarówno młodym, jak i starszym udawało się przełknąć garść dydaktycznych morałów.
Chyba na tych wzorcach opiera się program młodzieżowej sceny Teatru Rampa, zwanej TINTILO. 40 lat temu zainaugurowano jej działalność inscenizacją powieści Marka Twaina „Książę i żebrak”. Jak odbiera ten tekst współczesna widownia, mieliśmy okazję przekonać się na ostatniej premierze.
Tym razem to wersja musicalowa, która powstała przy współudziale dzieci. Już po kilku minutach oglądania spektaklu odkrywamy, co stanowi o atrakcyjności inscenizacji, prostą prawdę. Niezależnie od miejsca i czasu, w jakim żyjemy, od losu, jaki stał się naszym udziałem, wszyscy posiadamy to, co najcenniejsze: serce. I to serce odzywa się w najmniej spodziewanych momentach.
Dwaj chłopcy łudząco do siebie podobni dla żartu zamieniają się ubraniami. Bez własnej woli zamieniają się także diametralnie różnymi losami. Jeden z nich, żyjący jak żebrak, zmuszany przez ojca do kradzieży, trafia do pałacu, gdzie otoczenie postrzega go jako następcę tronu, księcia Edwarda VI. W dodatku król umiera i natychmiast musi odbyć się koronacja przyszłego władcy. Protesty są daremne.
Niezależnie od tego, czy to szesnastowieczny Londyn, czy współczesna Warszawa – obaj stykają się z niesprawiedliwością, jaka dotyka prostych ludzi, i nie mogą się z tym pogodzić. Chociaż każdy z nich dojrzewa w innych okolicznościach, szybko uczą się odróżniać dobro od zła. Przechodzą przyspieszoną lekcję życia. Wychodzą z tej edukacji zwycięsko, zgodnie z racjonalistyczną zasadą, że każdy rodzi się jako „tabula rasa” i doświadczenie decyduje o tym, kim się staniemy.
Lekcja, w której uczestniczy widz, toczy się przy wtórze zabawnych piosenek i atrakcyjnych układów choreograficznych. Młodzi aktorzy, Jakub Dyniewicz i Maciej Gierczycki, łudząco przypominający braci bliźniaków, grają niezwykle sprawnie, w czym niemała zasługa starannej reżyserii Teresy Kurpias-Grabowskiej.
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...