Czyli o tym, jak Masztalscy uświadomili nam, że śląskości nie trzeba się wstydzić.
Masztalscy świętują w tym roku trzydziestolecie istnienia. Z tej okazji, nakładem wydawnictwa Silesia Progress, ukazała się książka Jerzego Ciurloka, w której popularny Ecik dzieli się z czytelnikami swoimi przemyśleniami na temat humoru, jego odmian i rodzajów oraz – przede wszystkim – samymi dowcipami, kawałami, wicami, których zebrał tu niezliczoną ilość. Są wśród nich także i wice śląskie, z których Masztalscy przecież słyną. Ba, to właśnie dzięki nim się narodzili!
Kiedy w połowie lat ’80, w ogólnopolskim radiowym programie „Lato z radiem” postanowiono przybliżyć słuchaczom w całym kraju specyficzny śląski humor, nikt nie spodziewał się, że audycja odniesie tak gigantyczny sukces. „Jednorazowe przedsięwzięcie trzeba było powtórzyć, z czego narodził się cykl nazwany później ‘Radiowym Klubem Dowcipu’, którego nazwa zmieniła się na Klub Masztalskiego, z którego z kolei wyewoluował Kabaret Masztalskich, działający nieustannie do dziś” – wspomina Ciurlok. Więc powspominam i ja.
Pamiętam dobrze tamto szaleństwo na ich punkcie. Kolejne audycje radiowe, tomiki książkowe, charakterystyczne zielone kasety magnetofonowe z kozą na okładce :) Z dnia na dzień Masztalski stał się jedną z ikon popkultury lat ’80. W dużym stopniu dlatego, że wyśmiewał absurdu schyłkowego PRL-u równie dobrze, jak Bareja w swoich filmach, czy kabaret Tey na scenie. Ale na Śląsku jego znaczenie było jeszcze większe.
Marcin Melon, autor kultowych powieści kryminalnych o kómisorzu Hanusiku, często mówi o sobie, że jest reprezentantem pokolenia, przy którym „po naszymu niy śmiało sie godać, co by bajtel niy mioł problymów we szkole”. Rzeczywiście tak było. Rodzice, czy dziadkowie niby godali z nami po śląsku, ale ich godka często była przemieszana z polszczyzną. Stali w jakimś dziwnym, lingwistycznym rozkroku. Nie wiedzieli, czy to wypada tak godać po naszymu z nami, przi nos… Masztalscy w dużym stopniu to zmienili. Uświadomili ludziom, że śląski i śląskość są czymś fajnym. Że nie trzeba się tego wstydzić.
Pewnie, że język jakiego używali wtedy Ecik z Masztalskim był raczej stylizacją na gwarę niż „ortodoksyjnym śląskim”, ale mnie się ta ich wersja śląszczyzny i dziś bardzo podoba. Myślę, że jest najbardziej zbliżona do tego jak się teraz na Śląsku, na co dzień, godo.
Próbkę ich godki usłyszeć można w zamieszczonym poniżej video, a ja miałem dla Państwa egzemplarz książki „ABC dowcipu wedle Ecika - 30 lat Kabaretu Masztalskich”. Zadanie konkursowe było następujące: należało przesłać mi Państwa ulubiony dowcip o Masztalskim. Nagrodę otrzymuje:
Żaneta Bensz z miejscowości Borki Małe
Gratuluję, książkę prześlemy pocztą.
Mirek Piekarski
Masztalscy cz.4 (1988)
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |