Czyli szatan, coca-cola i blues.
Ameryka to również kraj Heckel, mojej sprzątaczki: cena dwa dolary za godzinę. Drobiazg, jeśli pomyślisz, że wiele z nich domaga się trzech dolarów za godzinę plus benzyna do ich samochodu; każda bowiem sprzątaczka przyjeżdża samochodem, żeby pozmywać naczynia. Heckel jest czarna i bardzo religijna: należy do Kościoła adwentystów, który, o ile zrozumiałam, jest bardzo surową sektą i z byle powodu grozi ci piekłem. Pójdziesz do piekła na przykład, jeśli pracujesz w sobotę, pójdziesz do piekła, jeśli jesz skorupiaki i kurze wątróbki, pójdziesz do piekła, jeśli nie śpiewasz wciąż na chwałę Pana. Heckel, która nigdy nie pójdzie do piekła, śpiewa nieustannie przepiękne bluesy i kiedy jej mówię, Heckel, litości, nie śpiewaj tak głośno, właśnie rozmawiam przez telefon, właśnie piszę, rzuca się na podłogę i zaczyna krzyczeć: „Szatan! Szatan!”.
Ostatnio odkryła, że jestem narkomanką, bo piję coca-colę i kawę: człowiek zaczyna, mówi, od coca-coli, kawy, a kończy na zastrzykach z heroiny i morfiny, tak robił również wuj Samuel. Kiedy dodałam, że piję również wino, doszła do wniosku, że jestem nie tylko narkomanką, jestem również alkoholiczką; i chciała ode mnie odejść. Żeby ją zatrzymać, musiałam dać jej okrągłą sumę dziesięciu dolarów, żeby mogła je wrzucić do puszki na jałmużnę w kościele adwentystów, i ukryć wino między książkami; podobnie postępowano w czasach prohibicji. Nie rozumie, co robię, skąd przybywam, kim jestem, nie wie, gdzie leżą Włochy, męczy mnie ciągle pytaniami, jak traktujemy Murzynów we Włoszech, potem potrząsa głową, kiedy jej mówię, że nie ma Murzynów we Włoszech. Skoro ich nie ma, komentuje, to znaczy, że wszystkich wymordowaliście.
Kiedy się na nią patrzy, można by ją wziąć za postać z Chaty wuja Toma: z tym wielkim nosem od ucha do ucha, tymi wielkimi ustami, gdzie błyszczą bielusieńkie zęby, z tym wielkim ciałem zawsze w żółtej sukience. W istocie jest nowoczesną kobietą, wymagającą. Zażądała, żebym jej kupiła odkurzacz, bo po staremu zamiatają podłogę tylko „dzicy”, chciałaby też mieć zmywarkę; piecyk w mojej kuchence, który jest przepięknym piecykiem, wyposażonym w dzwonek i inne rzeczy, wydaje się jej „bardzo prymitywny”, podobnie jak palnik gazowy, który zapala się zapałką, a nie automatycznie. Zajmuje się aktywnie civil rights, prowadzi zebrania, na których mówi, że prezydentem Stanów Zjednoczonych musi zostać czarny, i wie o wszystkim, co dzieje się w mieście. To ona, Heckel, umeblowała mi mieszkanie meblami z Savoy Plaza...
*
Powyższy tekst (którego podtytuł pochodzi od redakcji) jest fragmentem książki "Podróź po Ameryce" autorstwa Oriany Fallaci. Publikacja ta ukazała się u nas nakładem Świata Książki, a jej recenzję można przeczytać tutaj
Będzie też koncert "Z Polskich gór ku wolności" w wykonaniu m.in. zespołu Mała Armia Janosika.
W związku z przypadającą w tym roku 800. rocznicą stygmatów, przygotowano nową aranżację.