W piwnicy Tadeusza Ciuraby dzieją się niesamowite rzeczy. Tu zwykła słoma zmienia się w niezwykłe dzieła sztuki.
Dał Pan duszę dziwną, aby ją objawić światu – te słowa witają każdego, kto z ciekawością schodzi do pracowni rybnickiego artysty. Wypisał je i zawiesił tuż przy wejściu. Jakby chciał, żeby przypominały mu sens jego pracy.
Dwie miłości
Tadeusz Ciuraba przyjechał na Śląsk w latach 60. z Zamościa. Wiadomo, za pracą. Znalazł ją w nieistniejącej już dziś kopalni Rymer. Przepracował w górnictwie ponad 30 lat. – Pracowałem przy przeróbce w błocie, chłodzie i potwornym hałasie – wspomina, ale nie narzeka. – Górnictwo tak jak sztukę trzeba kochać – podsumowuje.
Gdyby nie kochał swoich słomkowych obrazów, dawno rzuciłby nimi w kąt. Ta technika wymaga niezwykłej dokładności, cierpliwości i zaangażowania. – Najpierw muszę nazbierać odpowiednią słomę. Ścinam ją nożyczkami, kiedy jeszcze stoi. Muszę mieć tyle, żeby wystarczyło mi na cały rok, a najlepiej, jakby jeszcze trochę zostało – wyjaśnia.
Potem następuje długi i skomplikowany proces przeróbki surowca. Trzeba ją poprzycinać do pożądanej długości, wygotować i zabarwić. – Najlepszą słomę miałem z kielecczyzny. Do jej gotowania użyłem ok. 3 wiader wody i zawsze udaje mi się zabarwić ją tak, jak chcę. Jeśli korzystam ze śląskiej, wody musi być dwa razy więcej, a mimo to kolor czasem powstaje dość przypadkowy – martwi się. Skąd ten problem? Sprawa jest prosta. Na Śląsku zboża są bardziej zanieczyszczone.
Domowa galeria
Kiedy wszystko jest już oczyszczone i zabarwione, trzeba słomę porozcinać, żeby z cienkich rurek powstały paseczki. Dopiero w tej postaci wysuszona słoma nadaje się do tworzenia. Teraz można robić szkic obrazu. Tadeusz Ciuraba czerpie inspiracje z różnych źródeł. Najczęściej od wielkich malarzy: Chełmońskiego, Witkacego, Picassa. Uwielbia również motywy gruzińskie.
Często wykleja ze słomy bukiety kwiatów. Tworzy też ikony i obrazy świętych. W jego mieszkaniu próżno szukać zbytków, jakie są w innych domach. – Kiedyś, ale tylko raz, żona powiedziała mi: „zobacz Tadziu, ludzie mają piękne meble, ładne mieszkania, a u nas wszędzie obrazy i obrazy” – relacjonuje artysta.. W jego mieszkaniu na każdych drzwiach, na każdej ścianie wisi jakiś obraz. Jest Matka Boża – katolicka i prawosławna, jest święty Jerzy i jest oczywiście – jak na górniczy dom przystało – święta Barbara.
Wciąż mam marzenia
Pan Tadeusz wciąż nie przestaje tworzyć, chociaż nie jest już młodzieniaszkiem, a każdy obraz wymaga setek godzin wytężonej pracy. Kiedyś nawet próbował je zliczyć, ale w połowie, mając już za sobą 240 godzin, zirytowany stwierdził, że nie jest od liczenia i przestał.
Wciąż marzy o nowych wystawach. – Chciałbym jeszcze kiedyś wrócić i pokazać swoje obrazy w rodzinnych stronach. Marzę też, żeby udało mi się wystawić moje ikony w prawdziwej cerkwi. Tam nabrałyby szczególnego wyrazu – mówi. Może ktoś pomorze spełnić marzenia artysty z Niedobczyc?
Wystawę Tadeusza Ciuraby pt. „Słomkowe inspiracje” można oglądać do końca lutego w wodzisławskim muzeum.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...