Święte obrazy z naszych domów - patrzymy na nie z nostalgią, ale zwykle nie chcemy trzymać ich dłużej w naszych mieszkaniach, bo nie pasują do współczesnego wystroju…
Nie mamy też odwagi ich wyrzucić, bo przecież są „święte”. Chowamy je więc po piwnicach i strychach, gdzie pomału niszczeją. Stąd pomysł Janiny Thomalli z Zabrza, która postanowiła je zebrać i pokazać w jednym miejscu. Idea okazała się strzałem w dziesiątkę. Na wernisaż wystawy „Święte obrazy z naszych domów” do Centrum Jana Pawła II w Gliwicach przyszli ludzie żywo zainteresowani tematem.
– Obrazy te szczególnych honorów nabierają w momencie, gdy zostają podczas okolicznościowych uroczystości kościelnych przez kapłanów poświęcane – mówiła o ich znaczeniu Janina Thomalla. – Wówczas wędrują do naszych domostw i są w zależności od rozmiarów zawieszane na ścianach bądź umieszczane w najbardziej widocznych miejscach: na półkach, w witrynkach lub miejscach im podobnych.
Są różnych kształtów: prostokątne, kwadratowe, wielokątne, koliste czy owalne. Najczęściej bywają zabezpieczane szybą i oprawione w bardzo różne, często ozdobne ramy. Dziś, gdy przywędrowały na tę wystawę, być może niektóre z nich święcą swój ostatni tryumf – mówiła. Prawdopodobnie tak, bo stare obrazy zastępują nowe, coraz rzadziej o tematyce religijnej.
Niektóre obrazy na wystawie są naprawdę dużych rozmiarów, mogłyby zająć całą ścianę w niejednym mieszkaniu. – Ten obraz wisiał w zupełnie innym domu, w kamienicy, której już nie mamy, ale oczywiście wzięliśmy go ze sobą – mówi Urszula Rau, która przekazała przedstawienie Ostatniej Wieczerzy. – Przykro powiedzieć, ale nie pasuje on do wnętrz nowoczesnych. Cieszymy się, że może on tu być wystawiony i jeżeli go nikt nie będzie chciał, wtedy zabierzemy go z powrotem.
Na wystawie można zobaczyć charakterystyczne dla wystroju domów naszych babć Serce Pana Jezusa i Matki Bożej albo Chrystusa płaczącego nad Jerozolimą. Są też mniej typowe obrazy, jak chociażby Dzieciątko Jezus z dzikimi zwierzętami.
– Intencją moją jest, ażebyście Państwo, oglądając te obrazy, mogli niejednokrotnie wrócić do przeszłości, do swojego dzieciństwa bądź młodości, do chwil, kiedyście może przed nimi klęczeli i błagali Boga o pomoc w jakiejś dla siebie ważnej sprawie – mówiła Janina Thomalla.
W kompletowaniu wystawy pomogli jej między innymi Monika Dłóciok i Jan Linda, który w Zabrzu ma pracownię konserwacji mebli, gliwicki sklep „Starocie”, Agnieszka Kuberek, a także potomkowie Adama Kassnera (1908–1987) zabrzańskiego piekarza, który prowadził przy ulicy Wolności 144 piekarnię, grał na instrumentach i malował obrazy olejne, przede wszystkim o tematyce religijnej. Na wystawie jego obrazy zgromadzone są na jednej ścianie.
Wystawę w Centrum Jana Pawła II w Gliwicach (obok katedry) można zwiedzać do 26 marca od poniedziałku do czwartku w godz. od 14.00 do 19.00.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...