Po ucieczce z klasztoru ksiądz Jan spotyka dziewczynę, która się w nim zakochuje. Ona nie wie, że on jest księdzem. Kiedy dziewczyna rozbiera się i prowokuje, Jan odmawia i wyznaje, że jest kapłanem. Część widzów wybucha śmiechem.
Zatroskany biskup, proboszcz na prowincji
Wyjątkiem w tej galerii jest biskup z filmu „Kto nigdy nie żył”, zagrany przez Andrzeja Żarneckiego. Hierarcha ulega życzeniu proboszcza, który chce pozbyć się z parafii niekonwencjonalnego wikarego pracującego z narkomanami i proponuje mu studia w Rzymie. Czujemy, że ta decyzja nie przychodzi biskupowi łatwo. Nie jest do niej przekonany, jednak nie chce zaostrzania konfliktu w parafii i postępuje zgodnie z zasadą, że „proboszcz ma zawsze rację”. Na wieść o chorobie księdza Jana wykazuje jednak prawdziwą troskę o niego i zgodnie z jego wolą wysyła go do klasztoru.
Zabawna komedia Michała Kwiecińskiego „Statyści” opowiada o grupie statystów, których zatrudniają Chińczycy realizujący w Polsce film, gdzieś na prowincji. Wybrali nasz kraj, bo uważają Polaków za nację wyjątkowo smutną, a do filmu potrzebują Europejczyków o ponurych twarzach.
Wśród zwerbowanych przez nich wszelakich oryginałów znalazł się m.in. fotograf o wyjątkowo antyklerykalnych poglądach, czego przyczyną był fakt, że jego żona porzuciła go, nawiązując romans z dyrygentem kościelnego chóru. W kilku scenach pojawia się miejscowy proboszcz, który sam przejął obowiązki dyrygenta. Jego postać daje okazję scenarzystom do kilku gagów z udziałem duchownego, któremu nie przystoi zainteresowanie płcią przeciwną.
Ksiądz Jan
W „Kto nigdy nie żył” Andrzeja Seweryna postać księdza funkcjonuje na zupełnie innym poziomie. To opowieść o kapłanie dotkniętym AIDS. Nieuleczalna choroba wywołuje u niego psychiczny dołek. Musi się zmierzyć z kryzysem wiary, przechodzi współczesną próbę Hioba. Czy fakt, że widzowie śmieją się ze sceny, kiedy Jan odrzuca pokusę i nie ulega grzechowi, wynika z niewiary w takie rozwiązanie sytuacji? Czy po prostu zawiódł w tym momencie scenariusz?
A może zbyt często nie tylko w filmie, ale i w innych mediach funkcjonuje taki schemat przedstawiania Kościoła i jego przedstawicieli, w którym grzech jest bardziej fotogeniczny i wiarygodny. Można też wysunąć wniosek, że w kraju, w który żyje i pracuje tak wielu księży, Polacy tak naprawdę mało o nich wiedzą. O ich codzienności, dramatach, radościach, samotności... Dobrze, że przynajmniej Andrzej Seweryn spróbował zmierzyć się z tym tematem.