Ks. Jerzy Popiełuszko mawiał, że zapisane są cztery Ewangelie, natomiast piątą każdy pisze własnym życiem. Film Rafała Wieczyńskiego daje temu świadectwo.
To Kościół bronił skrzywdzonych, wyrzuconych z pracy, pomagał internowanym. Wokół Kościoła organizowały się różne inicjatywy społeczne i kulturalne, rozwijało się życie artystyczne. O tym właśnie obecnie często się zapomina. Film Rafała Wieczyńskiego pozwala zrozumieć znaczenie Kościoła w wydarzeniach tego okresu. A bez tego prawda o nich nie byłaby pełna.
Prymas na planie
W filmie zagrali zarówno aktorzy znani, jak i mniej znani, a także tzw. naturszczycy. Wielu z nich znało bohatera filmu osobiście. Kapitalną kreację stworzył Marek Frąckowiak, wcielając się w postać ks. Teofila Boguckiego, proboszcza parafii pw. św. Stanisława Kostki w Warszawie. W roli Ireneusza, hutnika, działacza „Solidarności” i bliskiego współpracownika księdza, wystąpił jak zawsze znakomity Zbigniew Zamachowski.
Dążenie do maksymalnej wiarygodności skłoniło reżysera także do obsadzenia w niektórych rolach prawdziwych bohaterów wydarzeń. Prymas Józef Glemp zagrał samego siebie w scenie rozmowy z ks. Jerzym, który musi odpowiedzieć sobie na pytanie, czy w obliczu coraz bardziej agresywnych działań służby bezpieczeństwa nie lepiej byłoby wyjechać na studia do Rzymu. Samą siebie zagrała Maja Komorowska. Joanna Szczepkowska wystąpiła w roli swojej matki Romy, jednej z najbardziej aktywnych współorganizatorek Mszy św. w intencji Ojczyzny w czasie stanu wojennego.
Popiełuszko jak żywy
Trudno jednak sobie wyobrazić ten film bez Adama Woronowicza. Z każdym jego pojawieniem się na ekranie, wydaje się, że staje przed nami ks. Jerzy. W czasie kręcenia zdjęć dochodziło do zabawnych sytuacji, kiedy aktor ubrany dokładnie jak tytułowy bohater wzbudzał sensację. – Na ulicy Chłodnej w Warszawie, gdzie nadal mieszkają dawni sąsiedzi księdza, Adam Woronowicz czekał na ujęcie. Właśnie do budynku wchodziła jedna z mieszkanek.
Kiedy ujrzała Adama w kostiumie, zamarła. Przez moment była przekonana, że stoi przed nią prawdziwy ks. Jerzy. Dopiero po chwili dostrzegła kamery wokół i zrozumiała, co się dzieje – wspominał reżyser. Nie chodzi tu jednak tylko o podobieństwo fizyczne, ale o genialne wprost oddanie charakteru tego człowieka, zmagania się z własnymi lękami, słabościami. I z tym, że nie wszyscy do końca rozumieją sens jego modlitwy i tego, o co walczy. Jest w filmie znakomita scena bezpośrednio nawiązująca do Ewangelii, kiedy współpracownicy namawiają księdza, by w czasie kazania wskazał po nazwiskach przywódców komunistycznego reżimu i przy okazji ich potępił.
Popiełuszko pyta, czy rzeczywiście ma to zrobić. Wszyscy oczywiście są za. Ksiądz odchodzi na bok, modli się w skupieniu, a następnie mówi: „Czy nie rozumiecie, że walczę ze złem, a nie jego ofiarami”. Kreacja Woronowicza, który po raz pierwszy zagrał tak dużą rolę w filmie, z pewnością przejdzie do historii polskiego kina. Jest – dzięki talentowi aktora i ogromnej pracy, jaką wykonał, przygotowując się do roli – niezwykle wiarygodnym świadectwem tego, co kierowało wszystkimi działaniami ks. Jerzego.
Bo przecież mottem jego życia były słowa z Listu św. Pawła do Rzymian: „Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj!”. Przed premierą filmu Adam Woronowicz wyraził nadzieję, że jego film będzie łączył, a nie dzielił Polaków. Wcielając się w postać ks. Jerzego, zrobił wszystko, co możliwe, by słowa św. Pawła stały się przesłaniem tego filmu. A sam film nie był pretekstem dla politycznych harców.
***
Popiełuszko. Wolność jest w nas; reż. Rafał Wieczyński; wyk.: Adam Woronowicz, Zbigniew Zamachowski, Marek Frąckowiak, Radosław Pazura; Polska 2009
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Czyli smutne losy Flipa i Flapa. Bo już z końcówki ich kariery.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.