Moją muzyką spłacam dług

O energii, ulicy Kościelnej i dyrygowaniu orkiestrą górniczą z Piotrem Rubikiem, kompozytorem i dyrygentem, rozmawia Roman Tomczak.

Jaka jest różnica w zagraniu oratorium w kościele i w hali sportowej?
– Na przykład w akustyce, i to nie zawsze na korzyść kościoła. Czasami pogłos występujący w hali sportowej da się łatwiej opanować niż w zapełnionym kościele, przy wielkiej ilości elementów architektury czy rzeźb. Oczywiście, tego typu dzieła lepiej zagrać w kościele, choć nie zawsze się da, bo nie wszystkie prezbiteria mogą pomieścić nasz olbrzymi zespół. Atmosfera, skupienie i ta bardzo specyficzna, duchowa scenografia sprzyjają głębszemu przeżywaniu emocji.

Ci, którzy polemizują z Pańskimi umiejętnościami muzycznymi, właśnie z miejsc, gdzie wykonuje Pan swoje dzieła, czynią zarzut. Mówią na przykład, że to łatwizna zgromadzić ludzi w kościele i grać na ich uczuciach i przywiązaniu do pamięci o Janie Pawle II.
– Niezależnie od tego, czy gramy w kościele, w hali widowiskowej, czy na wolnym powietrzu, emocje towarzyszące koncertowi są takie same. Zresztą niezależnie od tego, czy robiłbym muzykę rockową czy techno, i grałbym ją na przykład w klubie, tak czy inaczej znaleźliby się malkontenci. Każdy ma prawo pisać to, co czuje. Proszę zwrócić uwagę, że utworów tzw. religijnych powstało w Polsce tysiące. To dlaczego nagle moje są popularne, a inne nie? To nie może przecież wynikać jedynie z tego, że są wykonywane w kościele.

A z czego?
– Z tego, że może moje utwory niosą ze sobą jakąś konkretną wartość. I to nie tylko związaną z ich tematyką, ale także z samą muzyką. Nawet najpiękniejszy temat religijny przy słabej melodii sam się nie obroni, nikt tego nie będzie słuchał. Na temat Jana Pawła II powstało setki opracowań, zarówno muzycznych, jak i książkowych czy telewizyjnych, i nikt nikomu nie broni tego robić, jeśli ma taką potrzebę. Najlepszą weryfikacją są zawsze odbiorcy tych dzieł. Moja muzyka nie jest stricte religijna. Ale na pewno jest to muzyka pełna miłości. A dla mnie miłość zawsze wiąże się z tym, co chciał nam przekazać Jan Paweł II. Miłość jest dla mnie najważniejsza w życiu. Swoją muzyką spłacam też dług za talent, który dostałem od Boga.

Pana najnowszy projekt też jest pełen miłości?
– Oczywiście. „Santo subito – cantobiografia Jana Pawła II” ma przepiękne libretto, które napisał Jacek Cygan. Pojawia się w nim wiele interesujących i kapitalnie opracowanych przez autora szczegółów. Sam wiele się dowiedziałem z tego tekstu. Na przykład, że Jan Paweł II urodził się w domu przy ul. Kościelnej. W tekście jest jeszcze wiele takich ciekawych szczegółów, od których aż ciarki po plecach przechodzą. Dopiero po tej lekturze zobaczyłem wyraźnie, że mieliśmy do czynienia z przeznaczeniem. I „Santo subito – cantobiografia” jest właśnie historią tego przeznaczenia. Historią, którą będzie opowiadać szóstka młodych solistów. Historią pełną miłości, bo przecież człowiek żyje przez miłość, to jest jasne. To utwór bardzo radosny, optymistyczny. Jan Paweł II był przecież takim człowiekiem. Nie chcę zdradzać wszystkich szczegółów, powiem tylko, że znajduje się tam też taki fragment, gdzie Jan Paweł II zastanawia się, jak to zrobić, żeby będąc papieżem, wybrać się na narty.

Artykuły z poszczególnych działów serwisu KULTURA:

  • Film
  • Literatura
  • Muzyka
  • Sztuka
  • Zjawiska kulturowe i społeczne
  • «« | « | 1 | 2 | » | »»

    aktualna ocena |   |
    głosujących |   |
    Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

    Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

    Więcej nowości