Kara chłosty dla muzyków występujących z playbacku? To oczywiście żart, ale problem jest poważny. Wykonawcy coraz częściej idą na łatwiznę, oszukując publiczność.
Rzeczywiście, w przypadku hip-hopu, który niemal z definicji opiera się na podkładach odtwarzanych z płyt, mamy do czynienia z przejrzystą sytuacją. Problem jednak zaczyna się tam, gdzie muzycy udają, że grają lub śpiewają coś, co w rzeczywistości jest odtwarzane z płyty czy komputera. – Wychowałem się na rock’n’rollu, dlatego nigdy nie brałem pod uwagę innej możliwości niż granie na żywo – opowiada Ireneusz Dudek. – Musiałem dużo ćwiczyć, żeby nauczyć się grać. Dziś ten, kto coś umie i jest odważny, znajduje się na straconej pozycji w stosunku do oszusta. Wiadomo przecież, że nigdy nie uzyska takiego brzmienia jak to, które zostało dopracowane w studiu.
Media i sumienie
– Jestem po wydziale jazzowym i bardzo cenię improwizację. Przy improwizowaniu może się wydarzyć wszystko: możesz się pomylić albo stworzyć coś, co będzie zaskoczeniem także dla ciebie. Z tego rodzą się emocje. Playback kompletnie to uniemożliwia – mówi gitarzysta Adam Szewczyk, grający z Magdą Anioł. Muzyk przyznaje, że kilkakrotnie wystąpił z playbacku głównie podczas występów telewizyjnych. – Takie są współczesne wymogi medialne – twierdzi Szewczyk. – Dla telewizji liczy się tylko obrazek, w który wkłada się potworne koszta. Żeby zadbać o dźwięk, trzeba by pewnie zapłacić drugie tyle. I nikomu nie chce się płacić. To przejaw totalnej komercjalizacji kultury. Niestety, my, muzycy, czasem się temu poddajemy.
Podobnego zdania jest Ryszard Wojciul, klawiszowiec i saksofonista zespołu Sztywny Pal Azji. Członkowie tej grupy nie godzą się na koncerty grane z playbacku – uważają, że to oszustwo. Mają też na koncie świetny koncert na żywo w Radiu dla Ciebie. A jednak kilkakrotnie wystąpili z playbacku w programach telewizyjnych. – Wolimy ekspresję koncertową, ale tu zdecydowały względy techniczne – mówi Wojciul.
– Wiadomo, że trudno jest w tak krótkim wejściu dobrze ustawić dźwięk. Choć gdyby ktoś się uparł, to pewnie byłoby to możliwe, tylko wymagałoby więcej czasu i wyższych kosztów. Mimo wszystko Ireneusz Dudek zachęca do takiego uporu. Kiedy występował z zespołem w „Dwójce” i TVN-ie, postawił warunek: gramy tylko na żywo. – Potrzebne były dodatkowe mikrofony, więc telewizja je zorganizowała – uśmiecha się muzyk. – A jeśli ktoś odpowiada mi, że się nie da, to konsekwentnie odmawiam. Może będę mniej obecny w mediach, ale przynajmniej będę miał czyste sumienie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Czyli smutne losy Flipa i Flapa. Bo już z końcówki ich kariery.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.