Teatr Cordis nie daje się pandemii koronawirusa i działa w nieszablonowy sposób. Trwają próby online do kolejnych spektakli. Aktorzy w wolnych chwilach... kopiują obrazy słynnych mistrzów.
Teatr Cordis powstał 11 lat temu z inicjatywy młodzieży, która chciała w żywy sposób przeżywać swoją wiarę. Za nimi dużo konkursów, festiwali chrześcijańskich, spektakli. - Mam bardzo fajnych ludzi tutaj, to jest grupa wielopokoleniowa - opowiada Tomasz Tuszyński, reżyser i choreograf. - Każdy daje coś z siebie. Jedni grają, inni śpiewają, tańczą. Fundamentem grupy jest formacja. Mieliśmy spotkania formacyjne zawsze w piątek. Posługiwaliśmy na Mszy śpiewem. Później odbywały się spotkania formacyjne, gdzie poruszaliśmy rożne tematy. Tego bardzo nam brakuje.
Epidemia koronawirusa przyszła w najmniej oczekiwanym momencie i najgorszym dla Teatru Cordis. Właśnie grali premierę najnowszego spektaklu, widowiska tanecznego pt. "Stella Maris", obrazującego życie Maryi.
Tomasz Tuszyński, reżyser Teatru Cordis.- Największe przedsięwzięcie od 10 lat. Największe widowisko, prawie 30 tancerzy, aktorów, światła, muzyka. 45 minut takiego widowiska. Wystawiliśmy je w naszej parafii Najświętszej Maryi Panny Matki Sprawiedliwości i Miłości Społecznej w Jastrzębiu Zdroju. Chwała Panu, że chociaż premierę udała się zagrać - zauważa reżyser. Po premierze miało być tournée z tym spektaklem. - Premiera była w sobotę, dużo osób obejrzało ten spektakl. Po czym w środę weszliśmy w stan epidemii. Spektakle zostały odwołane. To był dla nas duży cios. Wszyscy jednogłośnie mówiliśmy, że super, że chociaż zagraliśmy tę premierę, bo gdyby to się nie udało, byłoby nam jeszcze ciężej.
Z powodu epidemii oczywiście nie mogli się spotykać, dlatego Tomasz Tuszyński zaczął szukać innych aktywności dla swoich aktorów i tancerzy, żeby nie stali w miejscu, by nie osiedli na kanapach, tylko działali. Reżyser zaczął prowadzić zajęcia taneczno-ruchowe online na fanpage'u Cordisowym. Były to zajęcia nie tylko dla aktorów, ale włączali się w nie inni ludzie. Odzew był bardzo pozytywny. Dużo rodzin się przy tym bawiło.
Na fanpage'u grupy na facebooku od jakiegoś czasu trwa obrazowe wyzwanie. ZOBACZ GALERIĘ
- Ania Niedźwiedź, nasza aktorka i tancerka, wpadła na pomysł, by skopiować jakiś obraz - opowiada reżyser. - Ona zapoczątkowała ten cały pomysł. Stworzyła pierwszy obraz, to była "Dama z gronostajem". A w jej wydaniu to była "Ania ze świnką morską". Jak mówi Ania, ten pomysł był po to, aby kreatywnie rozwijać naszych aktorów i żeby sprawdzić, jak sobie z tym poradzą. O tyle było jej łatwiej, że jako pierwsza miała więcej czasu do przygotowania do tego obrazu, natomiast każdy kolejny aktor miał na stworzenie innej kopii 24 godziny.
Jak reagowali aktorzy na nominację? - Każdy w pierwszej chwili, jak dostał nominację, reagował podobnie „o matko, co ja zrobię”. Sam kiedy się zabierałem za mojego "Stańczyka", to przez pół niedzieli próbowałem sobie zrobić czapkę z poszewek z poduszki - mówi Tomasz. - Inna dziewczyna namalowała sobie na twarzy Picassa i też bardzo dużo czasu jej to zajęło. Im więcej się zagłębialiśmy, tym lepszy efekt był.
W trakcie trwania epidemii aktorzy nie zapomnieli o formacji ducha. Teatr Cordis jest teatrem ewangelizacyjnym. Co roku czynnie i mocno angażował się w Triduum Paschalne. W tym roku aktorzy mogli jedynie w domu czuwać i modlić się. By zjednoczyć ludzi na modlitwie, Tomasz Tuszyński i ks. Wojciech Sajda rozpoczęli od transmisji nabożeństw trzy razy w tygodniu na facebooku. Ks. Wojciech je odprawiał, a Tomasz zajmował się nagłośnieniem, oświetleniem, transmisją. Odzew był bardzo duży.
Reżyser zapytany o to, co dalej z przedstawieniami, odpowiada: Nasza "Stella Maris" została zahamowana. Nie byłbym jednak sobą, gdybym zamknął wszystkie scenariusze i siedział w domu. Z racji tego, że mamy Internet to mogę powiedzieć, że jeden spektakl cały czas się robi. Taką komedię o archaniołach robimy. Tytuł to "Anielska Akademia". Planowaliśmy wystawić ją na dzień dziecka, choć chyba w takiej formie normalnej się nie da, może online. Zobaczymy. Próby odbywają się przez kamerki. Jest to może ciekawa forma, ale też bardzo trudna, monotonna. Ciężko jest taką interakcję zbudować. Nie ma sceny, drugiego aktora. Brakuje tego kontaktu.
Równolegle trwają castingi, które w tym tygodniu się kończą do spektaklu pt. "Egzystencja". Występ planowany jest na luty 2021, bo to kolejna propozycja na Wielki Post. Na razie wszystko odbywa się online. Czy uda im się wrócić na scenę i do normalnych prób, wszystko zależy od sytuacji. A za dwa tygodnie już rusza casting na jasełka. Brak sceny jest ogromnym ciosem dla grupy.
- My spędzaliśmy ze sobą bardzo dużo czasu na próbach, na treningach. Może to jest czas, podczas którego docenimy to, że ta ciężka praca, na którą czasem ktoś z nas narzekał w chwili zmęczenia, jest czymś pięknym i daje nam ogromną radość i za czym teraz tęsknimy. Myślę, że wrócimy z ogromnym zapałem - podkreśla reżyser.
- Myślimy, co będzie dalej z tym wszystkim. Planowany był wyjazd na Słowenię, prawdopodobnie się nie odbędzie. Rekolekcyjne-wakacyjne spektakle pewnie też nie. Castingi, challenge, modlitwy to nas wszystko trzyma. Liczymy na powrót do normalności, nawet jeśli trzeba by tańczyć w maskach - dodaje Tomasz Tuszyński.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.