Kilka dni temu trafił do do rzymskiej kliniki po tym, jak upadł i złamał kość udową. Jego przyjaciel, prawnik - Giorgio Assuma poinformował, że Morricone do ostatniej chwili zachował „pełną świadomość i wielką godność".
Kompozycje do filmów „Misja”, „Cinema Paradiso” czy „1900 człowiek legenda” pozostaną nie tylko kinematograficznymi hitami. Ta muzyka, będąca żywym komponentem obrazów filmowych, w każdym z nich jest dodatkowym bohaterem planu, dodaje klimatu i dynamiki, rozwija wątki, których nie dałoby się pokazać oczom widza.
Od czystej do filmowej
Morricone, podobnie jak Wojciech Kilar, myślał o sobie jako o kompozytorze, któremu kariera filmowa wyszła trochę przypadkiem. Nieustannie fascynowała go muzyka czysta - niepotrzebująca fabuły ani obrazu. Stworzył ponad setkę utworów, które można zaliczyć do muzyki klasycznej, między innymi kantatę na cześć Jana Pawła II. Ma też na swoim koncie wiele przebojowych piosenek. Pisał je m.in. dla Paula Anki, Mireille Mathieu czy Stinga. Jego kompozycje mają w repertuarze Céline Dion, Barbara Streisand, Andrea Bocelli, Bruce Springsteen. Zespół Metallica ma tak wiele szacunku dla Ennia Morricone, że każdy ich koncert rozpoczyna się wykonaniem jednego z jego utworów.
Urodził się 10 listopada 1928 r. w Rzymie. Jego ojciec, kompozytor Mario Morricone, był jednym z najbardziej szanowanych włoskich trębaczy. To on nauczył go czytać nuty i grać na kilku instrumentach. Mały Ennio zaczął komponować już w wieku 6 lat.
Lata wojny bardzo odbiły się na jego dzieciństwie. - Kiedy duce Mussolini ogłosił wojnę, moja matka, która słuchała go przez radio, wybuchła płaczem, a ja wraz z nią - pisał w książce „Moje życie, moja muzyka”.
- Nie byliśmy biedni, ale wraz z nadejściem wojennego głodu jedliśmy lepki chleb, okruchy wyglądające jak klej. Do szkoły podstawowej św. Jana w Rzymie chodził z przyszłym reżyserem Sergiem Leone. Ale filmowiec w dorosłym życiu go nie pamiętał. - Gdy tylko się ponownie spotkaliśmy w 1963 r., to mu o tym powiedziałem - notował. - Natychmiast narodziła się między nami przyjaźń.
Morricone napisał muzykę do najważniejszych filmów Sergia Leone: „Za garść dolarów”, „Za garść dolarów więcej”, „Dobry, zły i brzydki”, „Pewnego razu na Dzikim Zachodzie”, „Dawno temu w Ameryce”.
Wybory
Jako 12-latek wstąpił do Narodowego Konserwatorium im. Świętej Cecylii, gdzie pobierał lekcje gry na trąbce u Umberto Semproniego. W 1940 r. rozpoczął czteroletni kurs harmonii, który zakończył już po 6 miesiącach. W jego trakcie jeden z nauczycieli harmonii zasugerował mu, by zaczął studiować kompozycję, co stało się dla niego wyborem na całe życie. Zanim ukończył konserwatorium w klasie trąbki, orkiestracji i kompozycji, miał już na swoim koncie kilka ścieżek dźwiękowych do słuchowisk radiowych.
W 1952 r. otrzymał dyplom ukończenia studiów w klasie instrumentacji, a w 1954 - w klasie kompozycji. Zajął się komponowaniem, ale był też wierny trąbce. W 1956 r., by utrzymać rodzinę, rozpoczął pracę jako trębacz w zespole jazzowym, a także jako aranżer popowych piosenek dla radia RA. Od początku istnienia, czyli od 1964 r., należał do awangardowego zespołu grupy kompozytorów „Gruppo di Improvvisazione Nuova Consonanza”, nazywanego w skrócie The Group. Grał w nim na trąbce.
Dojrzałe życie poświęcił głównie komponowaniu muzyki do filmów. Wśród jego współpracowników byli, oprócz wspomnianego już Sergia Leone, najwybitniejsi reżyserzy, tacy jak: Franco Zeffirelli, Pier Paolo Pasolini, Bernardo Bertolucci, Pedro Almodóvar, Brian De Palma, Giuseppe Tornatore, Terrence Malick czy Quentin Tarantino.
Kto wie, czy nie jest to jedna z najlepszych ekranizacji prozy Jane Austen w dziejach.
Nadal utrzymuje silną pozycję. Natomiast w innych krajach sprawa wygląda już inaczej.