O cioci Stefie, szacunku dla ojca i miłości z Pawłem Królikowskim rozmawia Barbara Gruszka-Zych.
Państwa starszy syn, Antek, odziedziczył Wasze talenty, znamy go już z ekranu. A inne dzieci?
– Dzisiaj jest tyle zdolnych dzieci. Razem z żoną jesteśmy ambasadorami akcji Ministerstwa Edukacji Narodowej „Rok talentów”. Chciałbym, żeby to nie był rok, ale wiek talentów dla polskich dzieci. Zajmujemy się wyszukiwaniem i wspieraniem utalentowanych dzieci. Uświadamiamy przede wszystkim im samym, ale też rodzicom i nauczycielom, że każdy ma jakiś talent, tylko trzeba go odkryć. Żeby nie myśleli stereotypami, że jak ktoś jest kierowcą, to ja też nim będę, ale odkrywali swoją drogę. Rzeczywiście Antek próbuje aktorstwa, studiuje reżyserię, kręci swoje młodzieńcze filmy. A młodszy Jaś gra na fortepianie i nagrywa z kumplami w studiu muzyczkę. To cieszy.
Z żoną poznaliście się w szkole teatralnej, małżeństwem jesteście już ponad 20 lat.
– Zawsze byliśmy wobec siebie fair – nigdy nie kryliśmy uczuć. Jak się jedno na drugie wściekło, to wiadomo było, z jakiego powodu, i staraliśmy się sobie wszystko powiedzieć. Ale u nas wszystko zaczęło się od miłości. Dlatego nawet w największej trąbie powietrznej awantur oko tego cyklonu patrzyło na mnie okiem mojej żony Małgośki. Wiedziałem, że to jest mój cyklon, mój huragan. Może mnie i wytarmosi, nadwyręży nasz dom, ale potem rozgromi chmury i pokaże słońce. Mamy świadomość, że takie stany są częścią klimatu naszego życia. I zawsze mam nadzieję, że wszystko między nami dobrze się skończy. Współczuję tym, którzy mówią, że nadzieja jest matką głupich. Właśnie ja jestem takim głupcem i można mnie za to wytykać palcami.
Żona też tak ma?
– Chyba bardziej niż ja wierzy w realizację naszych zamierzeń. Kiedy działa, przypomina bardzo energetyczną maszynę wyścigową, takie dwunastocylindrowe szlachetne ferrari.
Nie można się obrażać na takie porównanie w ustach kolekcjonera samochodów.
– Bez przesady. Lubię samochody, jak każdy chłopak.
Jak sobie radzicie z opieką nad dziećmi, gdy oboje gracie w serialach?
– Na szczęście nie pracujemy codziennie. Kiedy jestem w domu, z przyjemnością odwożę i przywożę dzieci ze szkoły, siedzę z nimi. Kiedy się zdarza, że oboje mamy nadmiar obowiązków, to wzywamy „służby specjalne” – babcię, dziadka, ciocię. Stale jesteśmy pod telefonem, i kiedy żona dzwoni: „odbierzesz dzieci”, to natychmiast jadę.
Czy to prawda, że lepsza od picia alkoholu jest dobra rozmowa?
– Nie piję, bo alkohol mi nie służy. Robi ze mnie takiego faceta, któremu nic się nie chce, uchodzą ze mnie wszystkie siły. Różnica między jednym a drugim Pawłem jest niewielka i trudno ją naprawdę uchwycić, ale ja wiem, w czym rzecz. Nigdy się nie upijałem, ale piłem bardzo często i miałem takie poczucie, że wtedy zaczynam być nikim. A przecież wolę być sobą. Wtedy przynajmniej wiem, że jak mnie boli, to boli, a jak się śmieję, to wiem, z czego.
Na początku przez trzy lata kręcił Pan dokumenty „To twoja droga”.
– To były reportaże o młodych ludziach z pasją. Sam byłem taki, chciałem coś zdziałać. Pokazaliśmy postaci wyraziste i znane: Otylię Jędrzejczak, Dorotę Masłowską, ale też takie, o których nikt nie słyszał. Ludzi mocnych i pełnych pasji.
Pomaga Panu wiara?
– Wie pani co? Z tą wiarą to się czuję czasem zakłopotany. Myślę, że wiara jest wiedzą poza granicami czucia. Wierzymy, ale Boga nie możemy sobie wyobrazić. Ale przecież po „drugiej stronie” nie jest pusto. Czasem, o zgrozo, targuję się z Panem Bogiem. Kiedy Go o coś proszę, deklaruję wszystko, co jestem w stanie. Ale słowa dotrzymuję.
Nawet gdy Bóg nie wysłuchuje?
– Nie targuję się z Bogiem „na wagę”. To takie ludzkie podejście, więc sam się z niego rozgrzeszam. Kiedy potrzebuję dobrej rady, zwracam się też do Niego. Pytam, jak żyć. Te odpowiedzi skądś do mnie przychodzą, pewne, że nie z telewizji. (śmiech)
Jakie ma Pan marzenia?
– Odpowiem trochę biblijnie – marzę, żebym miał co dzień coś do roboty. Żebym mógł każdego dnia naprawiać mój biblijny płot. Mieć wezwanie, które rano mnie budzi taką jasną myślą: „Mam przed sobą coś, co chcę zrobić”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...