W XIX wieku muzyka Straussów była uważana za rozrywkową. Dzisiaj to już klasyka.
Młody Strauss nie mógł podołać wszystkim propozycjom, które spadły na niego po osiągnięciu popularności, dlatego postanowił wciągnąć do muzycznego interesu swoich braci. Józef, który nie miał wykształcenia muzycznego ani nawet specjalnej ochoty, by stać się kompozytorem, wkrótce został „geniuszem wbrew woli”. O kunszcie jego kompozycji świadczyć mogą słowa samego Johanna Straussa syna: „Z nas dwóch, Pepi [Józef] jest bardziej utalentowany, ja jestem tylko bardziej popularny”. Jest w tej muzyce coś, co przenosi nas do lepszego świata. W pozornie prostych kompozycjach udało się autorom zawrzeć wiele emocji.
Nazwisko zobowiązuje
Grający na harfie Eduard Strauss zyskał najmniejszą popularność spośród trzech braci, za to właśnie on przyczynił się do rozszerzenia tradycji rodzinnej na kolejne pokolenie. Był bowiem ojcem Jana Straussa III – kompozytora i dyrygenta. Eduard, podobnie jak wcześniej Jan ojciec, nie chciał, by jego syn związał swoje życie z muzyką. Tym razem Janowi pomógł wuj – Johann Strauss syn, który dobrze rozumiał problem młodego artysty. Po przeglądnięciu młodzieńczych kompozycji był już przekonany, że Jan III powinien pójść w jego ślady. Mimo to utwory Straussa wnuka nie zyskały zbyt pochlebnych recenzji. Za to jako dyrygent odniósł on duże sukcesy i dawał koncerty w całej Europie. O jego kunszcie świadczyć może fakt, że sam cesarz Franciszek Józef przez 5 lat zatrudniał go do dyrygowania podczas nadwornych bali.
Drugi z synów Eduarda – Josef Eduard – sam, co prawda, nie komponował, ale za to stał się ojcem ostatniego z muzykujących Straussów, Edwarda Straussa II. Ten z kolei był nauczycielem i korepetytorem w klasie opery Wiedeńskiego Konserwatorium. Jako dyrygent debiutował w 1949 roku, podczas uroczystości z okazji 100. rocznicy śmierci Jana Straussa ojca i 50. rocznicy śmierci Jana Straussa syna. Rok później ożenił się ze swoją studentką. Elizabeth Ponthes, urodzona i wykształcona w Polsce, była dobrze zapowiadającą się śpiewaczką, jednak dla męża i syna poświęciła własną karierę. Sam Edward II nie był zadowolony ze swoich kompozycji i postanowił je zniszczyć. „Nie jest łatwo nosić w Wiedniu nazwisko Straussa” – mawiał. Poszedł natomiast w ślady Jana Straussa III, stając się światowej sławy dyrygentem i popularyzując utwory swoich wielkich przodków.
Elegancka rozrywka
Ostatnim żyjącym potomkiem rodziny Straussów jest dr Edward Strauss – syn Elizabeth i Edwarda II. Mieszka w Wiedniu, mówi po polsku, a część rodziny ze strony jego matki nadal żyje w Krakowie. W Wieliczce działa natomiast Polskie Towarzystwo Straussowskie – jedyne w kraju, a 10. na świecie. Zrzesza 350 osób. Jego prezes, krakowski kompozytor i dyrygent Jerzy Sobeńko, tak wyjaśnia fenomen niegasnącego zainteresowania muzyką Straussów:
– To przede wszystkim kwestia pięknych melodii i elegancji obecnej w tej muzyce. Jest w niej coś, co przenosi nas do lepszego świata. Warto pamiętać, że były to utwory pisane do tańca. W XIX wieku muzyka ta była uważana za rozrywkową. Fakt, że to rozrywka pierwszej jakości, ale jej cel nie był szczególnie wyszukany: miała dawać ludziom relaks. Grano ją początkowo w ogródkach, restauracjach, na salach balowych. Okazała się jednak ponadczasowa. W pozornie prostych kompozycjach udało się autorom zawrzeć wiele emocji. W tym tkwi siła tej muzyki.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.