Ulice strachu

Po klapie jaką okazała się „Śmierć na Nilu”, twórczo uwspółcześniona  wątkami i postaciami, jakich nie znajdziemy w powieści Agaty Christie, na ekrany wszedł właśnie kolejny film Kennetha Branagha. „Belfast” jest filmem znakomitym i jak najbardziej zasługuje na Oscara.

Reżyser  sięgnął do wspomnień z dzieciństwa spędzonego w stolicy Północnej Irlandii, w okresie nazwanym później „kłopotami”, gdzie w krwawym  konflikcie zginęło około 4 tys. osób. Wydarzenia, jakie rozgrywają się w Belfaście w tym czasie oglądamy z  perspektywy   dziecka. Film  nie zajmuje się politycznymi czy społecznymi aspektami konfliktu.  

Branagh, pokazując wydarzenia z perspektywy rodziny protestanckiej, przedstawia jednocześnie sposób, w jaki byli przez nich odbierani katolicy. Podobnie jak Buddy, reżyser również wychował się protestanckiej rodzinie i w dzielnicy, w której katolików było niewielu. Był świadkiem podobnych wydarzeń, a losy jego i całej rodziny niewiele różnią się od tego, co spotkało rodzinę filmowego bohatera.

Czarno-białe zdjęcia wydarzeń rozgrywających się w przeszłości nadają filmowi odcień nostalgicznej tęsknoty za czasem, który minął. „Belfast” Branagha jest także filmem znakomitych kreacji aktorskich, a z pewnością na wyróżnienie zasłużyli Jude Hill w roli Buddy’ego i Caitriona Balfe jako jego matka.


 
 

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Więcej nowości