Współczesny język, współczesne brzmienie, ale opowieść o męce, śmierci i zmartwychwstaniu ta sama, jak z kart Ewangelii. Spektakl parafian z Ustronia Morskiego wzrusza i pobudza do refleksji.
Kilkanaście młodych osób w ciemnoczerwonych habitach i towarzyszący wokalistkom band: gitara, bas, perkusja, klawisze i harmonijka ustna. Niecodzienny widok i pierwsze brzmienia zatrzymują w ławkach część z tych, którzy już zmierzali wyjść z kościoła. Inni przyszli specjalnie po to, by obejrzeć przygotowany przez miejscową diakonię spektakl.
- Krzyż nigdy nie jest cudzy. Po prostu jest do wzięcia, do dźwigania razem z Chrystusem. Nie dzielmy krzyża na "nasze" i "nie nasze". Jeden jest krzyż Chrystusowy - zaczyna rozważania lektorka. Przeplatane piosenkami kolejne teksty będą podprowadzać do zagłębiania się w treści płynące z utworów. A te opowiadają o ostatnich ziemskich dniach Jezusa: wjeździe do Jerozolimy, ostatniej wieczerzy, zdradzie, męce i śmierci. A także o zmartwychwstaniu. I nadziei płynącej z krzyża.
- Od lat marzyłem o stworzeniu czegoś takiego, co z jednej strony pomoże uwspółcześnić przekaz biblijny, ale też ułatwi odniesienie tego do mojego własnego życia. Że zbawcze dzieło nie jest wydarzeniem z przeszłości, ale aktualną rzeczywistością. Krzyż jest wciąż aktualny. Ale też - jak w tytułowej piosence - choć go przeżywamy w naszych cierpieniach fizycznych czy rozterkach duchowych, w oddaleniu od Boga przez grzech, wiemy, że miłość Jezusa wszystko to przykrywa. Za krzyżem jest światło zmartwychwstania. Także w naszym życiu - wyjaśnia ks. Arkadiusz Oslislok, proboszcz ustrońskiej parafii, od lat kierujący diakonią muzyczną Tyle Dobrego, którą można usłyszeć przy okazji różnych diecezjalnych wydarzeń.
Karolina Pawłowska /Foto Gość Krzyż - nadziei dobrej znakDo posługi śpiewem namówił także swoje parafianki, tworząc lokalną diakonię muzyczną. Najmłodsze mają kilkanaście lat. Ale śpiewają także ich mamy. - To trochę inny sposób na opowiadanie Ewangelii. Muzyka pomaga, otwiera serca - mówi Marta Pączek. Razem z nią śpiewają też córki Oliwia i Nicola. Mąż Arkadiusz jest lektorem. Tylko dwójka najmłodszych latorośli jeszcze nie bierze udziału w spektaklu, ale ogląda z zachwytem resztę rodziny z ławek. Śpiewanie w ich rodzinie jest jak oddychanie, zupełnie naturalne. I naturalnie przechodzi w modlitwę.
- Często jest tak, że ni stąd, ni zowąd zaczynam coś w domu śpiewać, podłapuje córka, jedna, druga, mąż. I bardzo często okazuje się, że to jedna z religijnych pieśni. I zanim się obejrzymy, cała rodzina się modli śpiewem - śmieje się Marta. Różaniec, gdy odwiedza ich w kapliczce Matka Boża Pielgrzymująca, też śpiewają. - Może to właśnie jest sposób na opowiadanie we współczesnym świecie o Jezusie? - zastanawia się.
Spektakl tworzą wybrane przez ks. Arka utwory. - To piosenki, które w jakimś momencie mojego życia mocno zagrały. Od ballady, przez bluesa, do mocniejszego uderzenia. Widzę, że ludzie to przeżywają, że nasz spektakl nie pozostawia obojętnym. Ne tylko dlatego, że wykonanie jest ładniejsze bardziej czy mniej, ale że odnajdują się w tych utworach - przyznaje duszpasterz.
Spektakl miał swoją premierę już w ubiegłym roku. W tym sezonie - jak mówią jego twórcy - jest bardziej dopracowany i dojrzalszy. Mogli się o tym przekonać mieszkańcy i turyści z Ustronia Morskiego i Kołobrzegu. Dziś, po wieczornej Mszy św., zobaczą go w katedrze koszalinianie. Po przerwie wakacyjnej spektakl będzie wystawiany także w innych parafiach diecezji.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...