Wystawa o Sybirakach w Muzeum X Pawilonu Cytadeli mieści się w jednym pokoiku, trzy na trzy metry. Niektóre jej eksponaty trzeba oglądać przez lupę. Dopiero przez nią widać, jak ich autorzy tęsknili za Bogiem i ojczyzną.
Wyrzeźbione nożykiem zrobionym z gwoździa przez Teresę Skalską w obwodzie Irkuckim krzyżyk, kotwica i serduszko, a także ryngraf z orłem w koronie i Matką Bożą Częstochowską z kawałka blachy z puszki po konserwie - są tak małe, że trzeba je oglądać przez lupę. Kilkadziesiąt artefaktów, związanych z zesłaniem tysięcy Polaków na Sybir, w 85. rocznicę sowieckiej agresji na Polskę pokazano w Galerii Malarstwa Historycznego Muzeum X Pawilonu Cytadeli Warszawskiej.
- Inspiracją do jej zorganizowania były dla mnie dwa przedmioty, które wzięłam do ręki w czasie przeglądania archiwów. Każdy z nich miał 8 milimetrów i oba zostały wykonane przez zesłańców. Pierwszy to wisiorek "Wiara, Nadzieja, Miłość" wyrzeźbiony ze szczoteczki do zębów gwoździem, a drugi - ryngraf wydrapany gwoździem na blasze - mówiła podczas wernisażu Małgorzata Karolina Piekarska, kurator wystawy „Wiara i nadzieja na zesłaniu”.
Przyglądając się pamiątkom z Sybiru, przypomniała sobie fragmenty wspomnień stryjecznej babki - Zofii Brudzińskiej, jedynej córki Marii Piekarskiej, rodzonej siostry pradziadka Ludwika Piekarskiego, która jako siostra Jana została w 1939 roku Franciszkanką Służebnicą Krzyża. W swoich wspomnieniach z zesłania wydanych pt. "Zaślubiona wschodowi" opisała, jak w 1934 roku w wigilijny wieczór po ciężkiej całodziennej pracy wracała kilka kilometrów przez śnieżne zaspy na nocleg do rudery w starym zrujnowanym opuszczonym młynie w lesie nad rzeką. „Z trudem wyciągałam nogi ze zwałów śniegu. Pamiętałam, że to święty wieczór wigilijny, że tam, na ukochanych Kresach, w ukochanej Warszawie, święta wieczerza rodzinna. Opłatek, Pasterka… Taki ból serca i taka tęsknota. Po drodze urwałam gałązkę syberyjskiej sosny w kształcie krzyżyka. Nie pamiętam, czy tego dnia jadłam chleb, pewno nie, bo go nie było. Na desce, która zastępowała stół, położyłam kawałek papieru, a na nim gałązkę sosnową - krzyżyk. Uklękłam i temu krzyżykowi śpiewałam Bóg się rodzi, Wśród nocnej ciszy, Anioł pasterzom mówił”. Zofia Brudzińska urodziła się w Warszawie 11 stycznia 1899 r. Na Syberii znalazła się jako polska nauczycielka w latach 30. XX w. Już wtedy traciła wzrok i jej marzeniem było zostać zakonnicą. Jej wspomnienia zostały opublikowane w pierwszym numerze kwartalnika "Niepodległość i Pamięć", który wydaje Muzeum Niepodległości. Wbrew wszystkiemu na święta Bożego Narodzenia w roku 1935 znalazła się na rodzinnej wieczerzy wigilijnej i na Pasterce w Warszawie. Zaraz zgłosiła się do Lasek i Matka Elżbieta Czacka przyjęła ją osobiście jako aspirantkę do zakonu.
- Już to wspomnienie wiele mówi o tym, jaką rolę odgrywała wśród zesłańców wyobraźnia, i tłumaczy skąpą liczbę zachowanych obiektów. Zapewne wizerunki, przed którymi odmawiano modlitwy, mogły być symboliczne. To tak narodził się pomysł na wystawę, która powinna każdego ze zwiedzających wzruszyć i zmusić do zastanowienia, jakie znaczenie miała dla zesłańców religia - wyjaśniała kurator wystawy.
Ekspozycja została zorganizowana z okazji 85. rocznicy zsyłek Polaków po agresji ZSRR na ziemie polskie we wrześniu 1939 roku. W wyniku agresji sowieckiej na Polskę 17 września wschodnie obszary Rzeczypospolitej znalazły się w granicach Związku Sowieckiego. W głąb Syberii wywieziono około 140 tys. obywateli polskich.
Wystawa podzielona ze względu na rodzaj prezentowanych obiektów na dwie części, pokazuje przedmioty używane lub wykonane przez zesłańców czy więźniów obozów NKWD, a mówiące o ich religijności, oraz przedstawienia tejże religijności w sztuce, stworzonej przez tych, którzy przeżyli zesłania, a to, czego byli świadkami, zdecydowali się namalować.
Wśród zgromadzonych przedmiotów służących prywatnej religijności są przede wszystkim szkaplerze, medaliki, święte obrazki, a także różańce. Są też "naczynia liturgiczne" służące do odprawiania Mszy św. lub będące własnością przebywających na zesłaniu duchownych. Całość ekspozycji ilustrują obrazy, których autorzy byli zesłańcami lub osobami urodzonymi na zesłaniu, a w swoich pracach uchwycili religijną część otaczającej ich rzeczywistości, a więc modlitwę, chrześcijański pochówek czy świętowanie.
- Tym, co jednoczyło zesłańców, były wiara, nadzieja i miłość, pojmowane zarówno jako trzy cnoty teologiczne, które rzeźbili ze szczoteczek do zębów, by nosić je na szyi jako wisiorki, jak też w prostszym znaczeniu, jako wyniesiona z domu prosta wiara w Boga, jako nadzieja, która przecież umiera ostatnia, i jako miłość, której zaznać pragnie każdy człowiek. Zgromadzone na ekspozycji przedmioty pokazują, jak dla wielu zesłańców było to ważne i jak pomagało im przetrwać.
Autorzy tych przedmiotów nie tylko starali się zachować tożsamość narodową i przywiązanie do polskich tradycji, ale tworzeniem tych przedmiotów odważnie przeciwstawiali się idei radzieckiego państwa, które tępiło wszelkie przejawy kultywowania wyniesionych z rodzinnego domu wartości chrześcijańskich bądź patriotycznych. Dla osób, które starano się pozbawić nadziei na zmianę ich położenia, wiara w interwencję Bożej opatrzności była obroną przed zwątpieniem. Materialnymi wyznacznikami były krzyżyki, obrazki religijne, różańce, ryngrafy wykonywane z wszelkich dostępnych surowców, co dowodzi ogromnej pomysłowości twórców. Wykorzystywali oni bowiem mikę, drut, włos koński, kawałki drewna, słomę, plastikowe rurki, szczoteczki do zębów, a także chleb, co wiązało się z dużym wyrzeczeniem, gdyż nieodłącznym towarzyszem zesłańców był powszechnie panujący głód.
Wystawie będzie towarzyszyć katalog, w którym znajdą się eseje o zgromadzonych na ekspozycji obiektach, a także o znaczeniu religii dla zesłańców oraz o historii zsyłek.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Radiowa Dwójka zaprasza na dzisiejszą premierę „Kanału” według prozy Jerzego Stefana Stawińskiego.
Pracownicy Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków ruszyli w teren liczyć straty.
W zabytkowym kościele św. Doroty zabrzmią kompozycje rumuńskie, mołdawskie i ukraińskie.
Ukazała się książka pt. "Tylko podaj rękę. Ks. Marian Subocz" autorstwa Alicji Górskiej.
Na Wawelu można oglądać nową, arcyciekawą wystawę. A u nas dziś mała galeria zdjęć na zachętę.