Nie było tu bogaczy, ale nie brakowało nigdy ludzi ofiarnych, niosących pomoc, wrażliwych. Dziś mają satysfakcję, bo nie fortunie, a sobie samym zawdzięczają to, kim są i co mają.
Mieszają się tu fakty z domysłami. Te zaś przyprawione bywają fantazją. Przekazywane z ust do ust rozpalają wyobraźnię i emocje, ale stają się też elementem tożsamości. Zawada koło Tarnowa słynie z legend.
Historia pewnego lasu, zapisana parafii w testamencie, mogła zmienić dzieje tego miejsca.
Modernizacja zabytkowego Spichlerza z 1757 roku najbardziej podobała się Internautom.
Wyremontowanie tej świątyni wydawało się niemożliwe. Dzięki dobrej współpracy kościół służyć będzie następnym pokoleniom, a dzisiejsi mieszkańcy sporo dowiedzieli się o przeszłości.
Ludowy artysta. – Jeden z żołnierzy niemieckich ze łzami w oczach mówił do nas po kryjomu przed kolegami po polsku: „my już z Rosji nie wrócimy”. Po ich odejściu miał zamieszkać u nas w domu folksdojcz z żoną. To była gehenna. Wydał moją siostrę, którą wywieziono na roboty do Rzeszy – opowiada Wacław Kowalik z Końskowoli.
Oprócz zabytków sztuki sakralnej dostępnej w licznych świątyniach i muzeach diecezjalnych, przez cały rok, podczas wakacji instytucje kościelne przygotowują dodatkową ofertę kulturalną. Także w tym roku nie zabraknie interesujących koncertów, wystaw, festiwali.
Kurort po wojnie pękał w szwach. – Kto miał pieniądze, przyjeżdżał tu wypoczywać. Letników, głównie z Warszawy, nazywaliśmy stonką. Wszystko wyjadali i wykupywali – opowiada Michalina Chałka, mieszkanka Sopotu od 1945 r.
Zamek Hochosterwitz w austriackiej Karyntii robi na przybyszu niezapomniane wrażenie. Na wznoszącym się nad równiną stożkowatym, przypominającym wygasły wulkan, skalistym wzgórzu rozsiadła się potężna, wspaniała twierdza najeżona basztami i meandrami obronnych murów.
Zapomniane do niedawna świątynie żuławskie odkrywają swoje tajemnice. Czy relikwiarz znaleziony w parafialnym kościele pw. Matki Boskiej Częstochowskiej w Kiezmarku zmieni oblicze Żuław?