Hollywoodzkie superprodukcje, na początku których pojawia się logo wytwórni Warner Bros, czy Metro-Goldwyn-Meyer, każdy z kinomanów oglądał niezliczoną ilość razy. Niewielu jednak wie, że ich założyciele - bracia Warnerowie, Samuel Goldwyn, czy Louis B. Mayer mają polskie korzenie.
Dowodzi tego wydana nakładem PWN-u książka „Pollywood. Jak stworzyliśmy Hollywood”. Jej autor, profesor Andrzej Krakowski, prezentuje czytelnikom historie twórców oraz pierwszych gwiazd „fabryki snów” – w większości Żydów, którzy wyemigrowali do Stanów Zjednoczonych z Europy Wschodniej.
Filmy pełnometrażowe, animowane, kolorowe, dźwiękowe, pierwsze multipleksy i w końcu telewizja… - wszystko to zawdzięczamy emigrantom, którzy często przez całe swoje życie porozumiewali się przedziwną mieszaniną angielskiego, polskiego i jidysz. Nie bardzo też za sobą przepadali.
Wzajemne ciąganie się po sądach w związku z podkradaniem sobie gwiazd, scenarzystów, reżyserów, wynalazków, czy nawet gotowych już filmów należało do codzienności. Charlie Chaplin by skończyć autorskiego „Brzdąca” musiał np. najpierw wykraść negatyw, a po zmontowaniu go (na sposób amatorski, w hotelowym pokoju), przewieźć oryginał z „Utah do Nowego Jorku i przebrany za kobietę ukrył go hotelu Ritz”.
Producenci i właściciele wielkich wytwórni „gdy spotykali się choć na moment, natychmiast zaczynali kopać pod sobą dołki, przeszkadzać sobie, konkurować, oszukiwać się wzajemnie. Jednak gdy tylko któremuś z nich groziło prawdziwe niebezpieczeństwo, zapominali o niesnaskach i pędzili sobie na pomoc” – pisze Andrzej Krakowski, który sam w 1968 roku wyemigrował do Hollywood, gdzie jest nie tylko uniwersyteckim wykładowcą, ale także producentem, scenarzystą i reżyserem.
Na ponad 500 stronach „Pollywoodu” udało mu się pomieścić niezliczoną ilość anegdot, ciekawostek, ale i rozważań nad przemianami tożsamości wschodnioeuropejskich Żydów, którzy w USA wciąż zmagali się z koniecznością asymilacji, próbując jednocześnie zachować swoje tradycje i religię, czego dowodzi chociażby fabuła „Śpiewaka jazzbandu” - pierwszego dźwiękowego filmu.
Poza wspomnianymi tu już twórcami MGM i Warner Bros., w książce pojawiają się także m.in. Pola Negri, Paul Muni, Al Jonson, Billy Wilder, reżyser „Bonanzy” Józef Lejtes, czy bracia Shubertowie, którzy zrewolucjonizowali teatralny Broadway. Pasjonaci kina i historii Hollywood nie mają wyjścia – po prostu muszą po tę publikację sięgnąć!
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.