Rys „surrealistyczny” widoczny jest w wielu miastach. Wrocław z jego krasnalami, Nowa Sól z jej krasnalami...
Był kiedyś taki slogan (chyba wyborczy) „Głogów - miasto magiczne”. Do końca nigdy nie wiedziałem, o co chodziło w tej „magii”…
Być może rzeczywiście chodziło o jakieś czary-mary, jednakże mam przeczucie, że to nie było do końca tylko zwyczajne - mniej lub bardziej chwytliwe - hasło.
Sądzę, że za tym kryła się chęć niektórych głogowian do zaklinania rzeczywistości. Owszem, mieszkańcom Głogowa może się, wydawać, że trzeba się pogodzić z pewną dozą surrealizmu na co dzień, symbolizowanego bez wątpienia przez: różowy most i sezonowo czerwoną czapkę na wieży ratusza. Ale żeby zaraz magia?!
Ten rys „surrealistyczny” widoczny jest też w innych miastach, że wymienię dla przykładu: Wrocław z jego krasnalami, Nową Sól z jej krasnalami czy Zieloną Górę z jej nie-krasnalami, tylko tym, jak mu tam… Och, zapomniałem imienia tego pogańskiego bóstwa.
W każdym razie, gdy się ostatnio dowiedziałem, że kluczowym problem Głogowa dla części niektórych, lokalnych polityków jest brak skateparku, to mam wrażenie, że magii wprawdzie nie widać, ale „magicy” są wśród nas…
Czyli smutne losy Flipa i Flapa. Bo już z końcówki ich kariery.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.