Kryzys finansowy, o którym od kilku lat ciągle słyszymy wydaje się niemożliwy do pokazania. W kilku filmach dokumentalnych udało się opisać jak powstał. J. C. Chandor, w swoim debiucie, owe narodziny kryzysu udramatyzował, ubrał w fabułę.
Co jeszcze cenniejsze, wcale nie trzeba być ekonomistą by ukazany w wydanej właśnie na DVD „Chciwości” dramat zrozumieć. Ma on wymiar nie tylko finansowy, ale i ludzki.
Młody analityk za namową starszego, właśnie zwolnionego, kolegi zaczyna przeglądać księgi wielkiego banku inwestycyjnego. Okazuje się, że firma i będące w jej posiadaniu papiery finansowe nie mają żadnej wartości. Nie da się uratować większości miejsc pracy. Ostatnią rzeczą do zrobienia jest sprzedaż za wielkie pieniądze tego, co jest do sprzedania. Czegoś bezwartościowego.
Ktoś wyda pieniądze na rzecz, której nie sprzeda. Problem – niczym kukułcze jajo – zostanie oddany innym. Szefostwo dostanie jednak godne odprawy. Pracownicy działu sprzedaży – prowizje. Działanie nieetyczne, ale dla wszystkich zyskowne.
Tu umieszczono konflikt. Konsekwencje działania, na które decyduje się szefostwo banku, widzą wszyscy. Niewielu się z nim nie godzi. Głośno swoje zdanie wyraża tylko szef działu sprzedaży. Jest to problem głębszy niż się może wydawać. Dotyczy etyki pracy. Czy można wykonywać pracę przynoszącą szkodę ogółowi, ale zysk bezpośredniemu pracodawcy? Czy można takiego działania wymagać od podwładnych? Dzięki tym pytaniom thriller zyskuje aspekt moralny.
Ze świata nas otaczającego, w którym wszyscy żyjemy, wiemy że każdy stanie na wysokości zadania. Film jednak trzyma w napięciu i długo nie możemy mieć pewności, że tak będzie. Każdy jednak znajdzie swoją motywację i umiejętnie natchnie tych, którzy w hierarchii ważności stanowisk są niżej. Nawet jeśli zrobi to bez satysfakcji. Wszystko można sprowadzić do pieniędzy.
Nie jest to jednak film o tym, że ludzie zajmujący wysokie stanowiska, mający biura na wysokich piętrach biurowców, chodzący w drogich, szytych na miarę garniturach, spowodowali problem, który spada na przeciętnego człowieka. To film sprawiedliwy w swej wymowie.
Wszyscy bohaterowie filmu porównują się poziomem swoich rocznych dochodów. Marzą o kolejnych zakupach, wakacjach, uwielbiają bywać w drogich restauracjach. Jak my wszyscy. Gdy braknie zarobków są karty kredytowe, pożyczki. Są dobrowolne, kuszą, wielu korzystało z ich dostępności. Gdy pojawi się wątpliwość komu sprzedawać bezwartościowe aktywa, odpowiedź będzie prosta – tym, którzy je kupowali przez ostatnie dwa lata. To jest wniosek najbardziej bolesny – chciwość nikomu nie jest obca.
Oczywiście całość jest cokolwiek teatralna. Jednak łatwo wyobrazić sobie sytuację, w której byłaby jeszcze bardziej sztuczna. Aktorstwo (zwłaszcza znakomity Kevin Spacey i pierwsza od lat naprawdę wybitna rola Jeremy Ironsa) z nawiązką rekompensuje zaś wszelkie braki inscenizacji. Z resztą aby thriller trzymał w napięciu nie może być źle zrobiony. „Chciwość” zaś w napięciu trzyma. I nie jest to jedyna zaleta tego filmu.
MonolithFilmsPlus
Chciwość - oficjalny polski zwiastun (wyst. Kevin Spacey, Jeremy Irons, Demi Moore)
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.