Fragment książki Musaba Hasana Jusufa "Syn Hamasu".
27 sierpnia 2001 roku izraelski helikopter wystrzelił dwie rakiety w okno gabinetu Abu Ali Mustafy, sekretarza generalnego Ludowego Frontu Wyzwolenia Palestyny. Jedna z rakiet trafiła bezpośrednio w Mustafę, gdy siedział przy biurku. W pogrzebie, który odbył się następnego dnia, rodzinie zmarłego towarzyszyło ponad pięćdziesiąt tysięcy oburzonych Palestyńczyków. Mustafa sprzeciwiał się procesowi pokojowemu i Porozumieniom z Oslo, niemniej należał do grona działaczy o umiarkowanych poglądach, podobnie jak mój ojciec. Wiele razy wspólnie z tatą słuchaliśmy jego wykładów.
Izrael niesłusznie obarczał go odpowiedzialnością za dziewięć zamachów z użyciem samochodów pułapek. Tak jak mój ojciec, Mustafa był przywódcą politycznym, a nie wojskowym. Wiem z absolutną pewnością, że Izraelczycy nie mieli przeciwko niemu żadnych dowodów. Mimo to postanowili go zlikwidować – może w odwecie za masakrę w restauracji Sbarro, może za „Delfinarium”. Najprawdopodobniej miało to być ostrzeżenie dla Jasira Arafata. Jako sekretarz LFWP Mustafa należał także do komitetu wykonawczego Organizacji Wyzwolenia Palestyny.
Dwa tygodnie później, 11 września, dziewiętnastu terrorystów Al-Kaidy uprowadziło cztery amerykańskie samoloty pasażerskie. Dwa z nich uderzyły w World Trade Center w Nowym Jorku, trzeci w Pentagon w Waszyngtonie, a czwarty spadł na pole w Somerset County w Pensylwanii. Łącznie oprócz terrorystów zginęły 2973 osoby.
Media na całym świecie z trudem nadążały z relacjonowaniem niewiarygodnego rozwoju wydarzeń. Wraz z milionami telewidzów obserwowałem dwie zapadające się wieże i biały pył, który przysypał Church Street niczym zimowa zadymka. Kiedy zobaczyłem materiał filmowy o palestyńskich dzieciach wiwatujących na ulicach Gazy, rumieniłem się ze wstydu.
Ten atak pogrążył sprawę palestyńską, ponieważ świat jednogłośnie potępił terroryzm – każdy terroryzm, dla jakiejkolwiek sprawy. Przez kolejne tygodnie pracownicy Szin Bet analizowali przyczyny i starali się wyciągnąć wnioski z tragicznych wydarzeń, które później nazwano po prostu „zamachem z 11 września”.
Dlaczego agencjom wywiadowczym w USA nie udało się zapobiec katastrofie? Po pierwsze, amerykańskie służby działały niezależnie i konkurowały ze sobą. Poza tym polegały głównie na technologii i rzadko współpracowały z terrorystami. Taka taktyka sprawdzała się może w czasie zimnej wojny, jednak technologia nie jest bronią, którą można pokonać fanatyczne poglądy.
Natomiast wywiad izraelski polegał przede wszystkim na zasobach ludzkich. Izraelczycy mieli liczne grono szpiegów w meczetach, w organizacjach islamskich i w kręgach przywódczych. Skutecznie rekrutowali współpracowników nawet spośród najbardziej niebezpiecznych terrorystów. Wiedzieli, że muszą mieć w ugrupowaniach terrorystycznych swoje oczy i uszy. Pozyskiwali ludzi stąd, którzy rozumieją motywacje i uczucia, potrafią odpowiednio kojarzyć fakty i wyciągać wnioski.
Natomiast Amerykanie nie rozumieli islamskiej kultury i ideologii. Do tego dochodziła kwestia otwartych granic i niedostatecznych środków bezpieczeństwa – wiele różnych czynników złożyło się na to, że USA stanowiły znacznie łatwiejszy cel niż Izrael. A przecież nawet w tak małym kraju jak Izrael nasze działania nie mogły całkowicie wyeliminować zjawiska terroryzmu, mimo że osobiście pomogłem Szin Bet oczyścić ulice z setek terrorystów.
Miesiąc później, 17 października, czterech uzbrojonych bojowników LFWP weszło do hotelu Hyatt w Jerozolimie i zastrzeliło izraelskiego ministra turystyki Rehawama Zewiego. Choć na pozór Zewi stał na czele apolitycznego resortu, był oczywistym celem. Publicznie opowiadał się za polityką celowego utrudniania życia trzem milionom mieszkańców Zachodniego Brzegu i Strefy Gazy, tak aby Palestyńczycy sami postanowili wynieść się do innych krajów arabskich. Niezgrabnie zestawiając dwie metafory, miał powiedzieć dziennikarzowi Associated Press, że niektórzy Palestyńczycy są jak „wszy”, które należy wytępić, powstrzymując „raka rozprzestrzeniającego się w organizmie”.
Oko za oko, ząb za ząb – wzajemne zabijanie trwało w najlepsze, a pretekstów po żadnej ze stron nie brakowało.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...