W bułgarskich mediach są tematy zakazane. Prasa unika ich ze strachu, ze względu na korporacyjne interesy właścicieli lub z powodu niekompetencji - stwierdzili w opublikowanej w czwartek analizie eksperci medialni.
Na pierwszym miejscu na liście tematów zakazanych są krajowe banki. W depeszy ambasady USA z 2006 roku, która wyciekła do WikiLeaks, ówczesny ambasador amerykański w Sofii John Byerle pisze o "zgniłych jabłkach" w bułgarskim systemie bankowym, mając na uwadze niejasne pochodzenie kapitału bułgarskich banków.
O tym nie ma wzmianki w bułgarskich mediach drukowanych - mówi dr Iwo Indżow, wykładowca dziennikarstwa w Uniwersytecie Sofijskim i szef projektu o tematach zakazanych. Razem z zespołem Indżow analizował przez pół roku główne dzienniki bułgarskie.
Banki - jeden z nich finansuje dużą grupę medialną - dla gazet są świętą krową, w tym banki i biznes najbogatszej kobiety w kraju, Cweteliny Borysławowej, która do niedawna dzieliła życie z premierem - mówi Indżow.
Drugim zakazanym tematem jest przeszłość premiera Bojko Borysowa. Piszą o niej media internetowe, ukazały się książki. Specjalna komisja w PE ds. przestępczości zorganizowanej i korupcji ma zająć się sygnałem dwóch dziennikarzy bułgarskich w związku z amerykańskimi depeszami o premierze. W bułgarskiej prasie drukowanej o tym nie znajdzie się ani słowa.
Oficjalnym źródłem wiedzy o przeszłości premiera są również depesze z WikiLeaks autorstwa byłego ambasadora USA w Sofii. "Borysowowi jednak zarzucano w przeszłości działalność kryminalną i utrzymywanie ścisłych powiązań z Łukoilem i ambasadą rosyjską" - pisał John Byerle. Donosił również, że firma ochroniarska Borysowa, założona na początku lat 90., była jedną z największych "w czasach, kiedy prywatna działalność ochroniarska była synonimem wymuszenia i działań siłowych". "W przeszłości Borysowowi zarzucano skandale związane z kradzieżą paliwa, nielegalne transakcje wspólnie z Łukoilem oraz poważny przemyt metamfetaminy" - napisał też amerykański dyplomata.
"Gdyby coś takiego pojawiło się o innym polityku bułgarskim, nie pozostawiono by na nim suchej nitki, lecz temat Borysowa, jego przeszłości, powiązań, grup popierających jego władzę, jest absolutnie zakazany" - stwierdza Indżow.
Następnym tematem, którego media drukowane wyraźnie unikają, są prawa człowieka, dyskryminacja, przemoc policyjna, pogwałcenie praw mniejszości. Według Indżowa przyczyn należy szukać w niedojrzałości dziennikarzy i niezrozumieniu roli mediów w obronie praw obywatelskich. Jeśli chodzi o przemoc policyjną, są również obawy przed potężnym MSW, które nie przebiera w środkach dyskredytacji krytyków - dodaje inny analityk z zespołu Indżowa.
"Wolność mediów w Bułgarii jest ograniczona, a środowisko mediów skalane" - mówi Borysław Cekow. Jego opinia jest zbieżna z ocenami Reporterów bez granic (RSF) i Freedom House.
W ostatnim rankingu RSF z 2011 roku Bułgaria pod względem wolności mediów spadła o 9 miejsc w porównaniu z poprzednim rokiem i zajmuje 80. miejsce wśród 178 krajów. Dziesięć lat temu była na 38 miejscu. Freedom House w maju umieścił Bułgarię na 78. miejscu wśród 196 państw. Wyprzedzają ją kraje takie jak Benin, Timor Wschodni, Namibia.
Na tym samym miejscu są Węgry, które ostatnio premier Borysow podawał jako dobry przykład w dziedzinie regulacji mediów. "Sytuacja w Bułgarii jest podobna do tej, jaką zastał Viktor Orban na Węgrzech" - powiedział Borysow, podkreślając konieczność opracowania ustawy o mediach drukowanych.
Jednocześnie ze strony oficjalnych władz coraz częściej słychać zarzuty wobec mediów. "Dziennikarze, którzy krytykują MSW, nie są dziennikarzami, oni obsługują mafię" - stwierdził kilka dni temu Borysow na tle ostrej krytyki wobec zarządzania gaszeniem dużego pożaru lasu koło Sofii.
"Problem wolności słowa w Bułgarii nie wynika z tego, że rząd wpływa na media, lecz z tego, że ich właściciele mają zobowiązania wobec różnych rozgałęzień mafii - energetycznej, rolniczej, farmaceutycznej lub finansowej" - stwierdził w poniedziałek premier w wywiadzie dla strony internetowej politikat.net.
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...