Bóg w obiektywie

Zakonnica przyczajona za krzakiem, polująca z obiektywem na poranną rosę? Nic w tym dziwnego, jeśli się dostrzeże, jak wiele fotografowanie ma wspólnego z kontemplacją…

Aby zrobić dobre zdjęcie, potrzeba wyciszonego spojrzenia - zdradza swój przepis na udane ujęcia s. Agniesz­ka Kot z Zakonu Najświętszego Od­kupiciela ze Starego Bielska. I oka­zuje się, że do fotografii nie tyle potrzeba ciekawych obiektów, co świeżego spojrzenia, które po­traf zobaczyć cuda tam, gdzie inni widzą tylko nudę.

Paradoksalnie s. Agnieszka odkryła fotograf ę w klauzurze. U źródeł tej pasji nie leżała chęć pstrykania zdjęć, ale zmiana spojrzenia.

- Najwięcej zdjęć robię na re­kolekcjach, bo wtedy zaczyna się patrzeć w głąb, zaczyna się patrzeć coraz ciszej. Moim głównym ce­lem jest chęć podzielenia się tym, co zobaczyłam, podarowania tego komuś - mówi.

A ta jej przygoda z obiektywem zaczęła się w 2006 roku Poznała wtedy karmelitan­kę, która obecnie jest jej serdeczną przyjaciółką - ten sam rok urodzenia, ten sam dzień, to samo imię.

- Chodziłyśmy razem na spacery i ona wracała za każdym razem z tysiącem rze­czy do opowiedzenia. A ja pytałam: „Gdzie ona to zobaczyła?” - wspomina s. Agnieszka. - I od tamtego czasu za­częłam zwracać uwagę na szczegóły, które od­kryły przede mną zupeł­nie inny świat - tłumaczy. Podobno nieszczęścia cho­dzą parami… ale życie pokazuje, że dobre rzeczy też.

Bóg w obiektywie   Archiwum s. Agnieszki Kot W tym, co widzę, szukam Boga – uśmiecha się s. Agnieszka, spoglądając na świat przez obiektyw aparatu Rok po tym wydarzeniu dostała od przyjaciółki aparat fotograficz­ny. I z tego kontemplacyjnego spoj­rzenia zaczęły powstawać zdjęcia.

Jakie one są? Kropelka rosy, w któ­rej przegląda się niebo; stokrotka nieśmiało obracająca się w stronę słońca; konik polny przyłapany na porannej toalecie.

Trochę takie, jak Bóg, który de­likatnie ukazuje swe piękno, bez narzucania się komukolwiek… Jeśli chcesz, będziesz cierpliwie czekać i wytrwale patrzeć - to zobaczysz. - W tym, co widzę, szukam Boga -uśmiecha się s. Agnieszka.

Siostra Syl­wia śmieje się, że zdjęcia s. Agnieszki trzeba oglądać w kaloszach, a jej przyja­ciółka nazywa ją „mistrzem kropelkowym”.

- Bo najbardziej na świecie lubię robić zdjęcia kro­pelkom rosy, w nich najpiękniej odbija się światło. W rzeczywisto­ści mają one 3-4 mm, a jak oglądam je potem w komputerze, to widać w nich cały otaczający je świat. To jest dla mnie ciągła tajemni­ca, skąd mi się to zamiłowanie kropelkowe wzięło – mówi z błyskiem w oku s. Agnieszka.

Poszła tym tropem i zaczęła wertować Biblię, szukając wzmia­nek o… kropelkach. – W Piśmie Świętym rosa jest symbolem Ducha Świętego i odnaleźć możemy wiele tekstów, w których Słowo Boże o niej mówi - tłumaczy.

Przezroczystość - to ją zachwyca. - Tak samo jest z nami. Trzeba się wsłu­chać w człowieka, bo dopiero wte­dy można w nim zobaczyć świat, w którym żyje. Jak w kropelce. Jak fotografuje, to zawsze z dołu do góry - uwielbia perspektywę „żaby”. Tłumaczy, że to tak jak z modlitwą - my mamy patrzeć do góry, w stronę nieba. Z góry spogląda Bóg, więc nie należy wchodzić w Jego kompetencje.

W zeszłym roku rozszalał się im ogród w stokrotkach. - One są bardzo niziut­kie. Im zrobić zdjęcie od dołu - to jest sztuka. Trzeba się praktycznie „rozpłaszczyć”. Jednak dopiero wtedy od kryłam ich piękno.

Siostra Agnieszka uwielbia grekę. Przywołu­je więc greckie słowo fotografii - zapis światła. - Dla mnie robie­nie zdjęcia to jest zapisanie tego wewnętrznego światła, które w danym momencie otrzymałam. Bardzo lubię moje fotografie, bo przypominają mi chwile, w których spotkałam się ze Światłem.

«« | « | 1 | » | »»

TAGI| KULTURA, SYLWETKI

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Więcej nowości