Okazuje się, że lato w Warszawie nie musi wcale oznaczać zamkniętych na cztery spusty teatrów. A letnia oferta teatralna może być niezwykle atrakcyjna.
Korzystajmy więc, zwłaszcza gdy w Och-Teatrze mamy szansę obejrzeć kolejny spektakl, tym razem naprawdę rewelacyjny.
„Pocztówki z Europy,” sztuka amerykańskiego autora Michaela McKeevera, ma wszystkie cechy doskonałego przedstawienia; po mistrzowsku napisany tekst, o jakim mogą marzyć aktorzy, koncertową obsadę, o czym za chwilę, a przede wszystkim tajemnicę, którą będziemy odkrywać stopniowo spod komediowych na pozór sytuacji. Tak finezyjny humor, z jakim mamy do czynienia w „Pocztówkach”, nie zdarza się często. Czarny, abstrakcyjny, absurdalny...
Rozkosznie jest obserwować, jak widzowie, z początku nieco zdezorientowani, zaczynają podążać za każdą kwestią. I kiedy już jesteśmy rozbawieni na dobre, okazuje się, że pod tą wierzchnią warstwą purnonsensu kryją się wielkie i małe dramaty, które miłość do najbliższych sobie ludzi każe ukrywać, jak długo się da. A da się długo. Niemal latami. Z wysiłkiem, z samozaparciem.
Nawet jeśli zamieniamy rodzinną sielankę w dom wariatów, jak brutalnie określa zachowania rodziców wracający po długiej nieobecności syn, jesteśmy gotowi zapłacić taką cenę. Bo wiemy, w imię czego ją płacimy. W psychologii to się nazywa wyparciem, tu, na scenie, to wyparcie przyjmuje formę groteskową. Bo nawet umarli okazują się być żywi. I dalej doskonale się bawimy, aktorzy i widzowie. Do czasu, gdy główny bohater odkryje sens ucieczki od rzeczywistości.
Reżyserii tej skomplikowanej formalnie i psychologicznie sztuki podjęła się Krystyna Janda i dotarła do najgłębszych warstw tekstu, ani razu nie przekraczając granicy, na jakiej balansują bohaterowie. Udało jej się też skompletować doborową obsadę, z której nie sposób kogokolwiek pominąć. Słodka, infantylna, a przecież świadoma tego, co się wokół niej dzieje, Magdalena Zawadzka jako Evelyn Sutton, głowa rodziny, jej trochę wycofany mąż (Leonard Pietraszak) w pasji do golfa szukający zapomnienia o tym, czemu za chwilę będzie musiał stawić czoła, obca w tej rodzinie, znakomita w roli narzeczonej juniora rodu Maria Seweryn, dająca w zaskakującym finale koncert gry aktorskiej. Ciotka Ester, z jednej strony chodząca twardo po ziemi, z drugiej zaskakująca w reakcjach Dorota Pomykała.
Na tym tle wręcz brak słów uznania dla zmartwychwstałej babci, doskonałej w dosadnych ripostach, Wiesławy Mazurkiewicz. I usiłujący balansować w tych rodzinnych relacjach Cezary Kosiński. Nic dodać, nic ująć. I wybrać się jak najszybciej na ten doskonały spektakl.
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...