A może te opowieści zawierają choć trochę prawdy? O tym deliberuje w posłowiu książki językoznawca prof. Andrzej Markowski.
Wydawnictwo Jedność Chodzi o baśnie i legendy. Jeśli wziąć te zebrane w książce „Baśnie i legendy ziemi radomskiej”, ich liczba zdumiewa. Większość z nich została zapomniana, a przecież to te opowieści umacniały przez wieki naszą tożsamość.
Ot, choćby ta o pięknej Zagożdżonce z Puszczy Kozienickiej i księciu Lachu, albo ta o skarbach z zamku w Iłży czy o skrzypku z Potworowa.
Dobrze się stało, iż Zenon Gierała, radomski regionalista, popularyzator folkloru i historii, postanowił je zebrać i uchronić przed zapomnieniem. Zamki i dwory, miasta, wioski, rzeki i jeziora, kopce, cmentarze i kapliczki to tylko wybrane z motywów przekazanych opowieści. Wszystkie – a książka prezentuje ich prawie 80! – mogą stać się punktem wyjścia dla regionalnych wycieczek.
Warto i trzeba je poznać, bo oto z jednej strony – sięgając początków naszej państwowości – mniej lub gorzej znamy opowieści o władcy Popielu czy Wandzie, co nie chciała Niemca, a obce są nam opowieści o tym, co budowało nasze tu i teraz.
„Proponujemy wspólną wędrówkę zapomnianymi ścieżkami naszych pradziadów do miejsc, które odwiedzali i znali, a do których dzisiaj tylko nieliczni sięgają pamięcią ” – napisał we wstępie autor zbioru.
***
Zenon Gierała, „Baśnie i legendy ziemi radomskiej”, Kielce 2013 r.
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.