O podtrzymywaniu tradycji, prześladowaniach i dramatach śląskich księży z ks. inf. Pawłem Pyrchałą rozmawia ks. Waldemar Packner.
I cudem uniknął zesłania do obozu koncentracyjnego...
Za zorganizowanie w maju 1941 roku tradycyjnej pielgrzymki młodzieży żeńskiej na Górę Świętej Anny uznany został za wroga Hitlera, bo w tym samym czasie naziści zorganizowali zlot swojej młodzieży w amfiteatrze. Zaledwie kilka tygodni po nominacji na proboszcza w Gliwicach-Sośnicy został aresztowany przez gestapo i na trzy miesiące osadzony w gliwickim więzieniu. Dzięki modlitwom i staraniom wielu ludzi, a zwłaszcza jego siostry, został praktycznie cudem wypuszczony na wolność.
Ten sam człowiek po wojnie doświadczył jednak wielu szykan i prześladowań jako... germanizator?
I to było dramatem wielu śląskich księży. Dla nich zawsze najważniejsza była troska o wiernych, a nie sprawy ideologiczne czy polityczne. Dlatego, kiedy po II wojnie światowej spowiadał ludzi w języku niemieckim, bo tylko taki znali, został uznany za wroga państwa polskiego. Dotarłem do wielu dokumentów Urzędu Bezpieczeństwa, potem SB, do raportów gliwickiej Rady Narodowej, w których określa się go jako wywrotowca. W jednym z tajnych donosów napisano, że „w dalszym ciągu uprawia wrogą robotę, która jest wybitnie szkodliwa dla naszego ustroju”. W książce pokazałem bogatą korespondencję pomiędzy władzami Stalinogrodu, jak wtedy nazywały się Katowice, a kurią w Opolu, w której domagano się usunięcia ks. Jonienca jako germanizatora i wroga państwa.
Takie przypadki nie były odosobnione?
Nie były. Za wierność Kościołowi i troskę o wierzących wielu księży było prześladowanych przez władze faszystowskie, a po wojnie przez władze komunistyczne. Ci pierwsi prześladowali ich za polskość, drudzy za niemieckość. Tymczasem sprawy polityki wcale ich nie interesowały. Jedyne, co leżało im na sercu, to dobro i pożytek wiernych. Nic więcej.
Ta książka, choć o jednym człowieku, pokazuje skomplikowane dzieje Śląska i Ślązaków.
Dokładnie tak jest. A naszym obowiązkiem jest pamiętać o tym, aby pomnażać wielowiekowe dobro, które swoim poświęceniem i często ofiarą krwi budowało tylu wspaniałych księży. Myślenie, że wszystko, co dobre, zaczyna się od nas, może być przejawem pychy, a na pewno jest nieznajomością historii tej ziemi.
***
Ks. Jerzy Jonienc urodził się 17 lipca 1902 roku w Czernicy k. Rybnika. Święcenia kapłańskie otrzymał z rąk kard. A. Bertrama 30 stycznia 1927 roku. Był wikarym w Opolu, następnie prefektem szkolnym we Wrocławiu, wikarym w Liebenthal i Białej. Krótki czas był administratorem parafii w Chrząszczykach, Łubowicach i Zawadzkiem. Był to okres wielu napięć, dlatego został przeniesiony do Taciszowa, gdzie pełnił funkcję kuratusa w latach 1934–1941. 20 maja 1941 r., po męczeńskiej śmierci ks. dr. Antoniego Korczoka, budowniczego kościoła w Gliwicach--Sośnicy, został tam proboszczem. W tej parafii służył przez 45 lat. Zmarł 2 sierpnia 1989 r. i został pochowany na miejscowym cmentarzu.
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.