Mieszają się tu fakty z domysłami. Te zaś przyprawione bywają fantazją. Przekazywane z ust do ust rozpalają wyobraźnię i emocje, ale stają się też elementem tożsamości. Zawada koło Tarnowa słynie z legend.
Góra św. Marcina koło Tarnowa liczy 384 metry. To próg Karpat, pierwsze od północy wzniesienie tego pasma. Kościół w Zawadzie stoi na czubku góry. – Kiedy mamy niżową pogodę i przejrzystość powietrza jest większa, nie tylko widać stąd Tarnów jak na dłoni, ale dojrzeć można Tatry, kominy Nowej Huty i elektrownię Połaniec – mówi ks. Antoni Mleczko, długoletni proboszcz parafii na górze, dziś emeryt. Bez względu na pogodę widać stąd zaś dawne dzieje i historię polskiego chrześcijaństwa.
Miejsce kultu. Ale które?
Obecna drewniana świątynia pochodzi z XV wieku i jest cennym zabytkiem. Jednak wiadomo, że był tu wcześniej inny kościół.
– Oficjalne badania archeologiczne nie wykazały, by w tym miejscu kiedykolwiek stała jakakolwiek świątynia, tyle że nie kopano pod samym kościołem, a trudno mi wyobrazić sobie, by Zawada (którą zamieszkiwano od pradawnych czasów) nie postarała się o żadne miejsce kultu – uważa Maciej Czernik, galicjusz, „góral nizinny”, przyrodnik i podróżnik z zamiłowania. Ksiądz Antoni pamięta rozmowę sprzed wielu lat z jednym ze specjalistów, którzy przyjęli hipotezę, że wcześniejszy kościół mógł stać w innym niż dziś miejscu, a mianowicie trochę bliżej Tarnowa. Skąd miał się tam wziąć?
Wyłowiony z Dunajca
Wersje dotyczące tego zagadnienia są dwie. Pierwsza jest taka, że kiedy Mieszko z Dobrawą przyjęli chrzest, nakazali zamienić w chrześcijańskie świątynie wszystkie pogańskie gontyny. Wersja druga jest jakby wariantem pierwszej.
– Utrzymuje, że kościółek ten rzeką Dunajec do stóp góry przypłynął, gdy rycerz Spicymir polował w tej okolicy – pisze Renata Iwaniec w książeczce „Tarnów i jego okolice w legendach”. Tyle że rzeką płynęła naprawdę gontyna, a w niej białogłowa, która potrzebowała ratunku. Toteż rycerz Spicymir – w zależności od wersji – raz łodzią gontynę na brzeg odholował, a raz przy pomocy sznura ściągnął ją na brzeg. Chodzą jeszcze słuchy, że nie Dunajcem kościółek w Zawadzie płynął, ale rzeką Białą. Inna wersja głosi, że to nie kościół, a drzewo modrzewiowe, z którego ludzie pobożnością tknięci świątynię postawili.
Tyle że jeśli Spicymir z legendy byłby tożsamym ze Spytkiem, który zamek na Górze św. Marcina w XIV wieku postawił, to kościół stanąłby w tym miejscu znacznie później, niż się uważa. – Jednak chrześcijaństwo na tych terenach było wczesne, musiało się zacząć korzenić na długo przed chrztem Polski – uważa ks. A. Mleczko. Maciej Czernik sądzi, że chrześcijaństwo przyszło tu już w IX wieku. – Osobiście sądzę, że Cyryl i Metody zawędrowali w te strony i nauczali naszych praprzodków o Bogu Prawdziwym – mówi.
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...