Spektakl jest czymś więcej niż przedstawieniem. To opowieść o śmiertelnej chorobie bez łez.
Czy o umieraniu można mówić pogodnie i zwyczajnie? I co to znaczy: zwyczajnie? Sądząc z niezwykłego spektaklu wystawionego w Teatrze na Woli pt. „Gry ekstremalne”, jest to możliwe.
Kiedy spytałam znajomą, czy wybiera się na sztukę, odpowiedziała: „Nie wyobrażam sobie, bym mogła uczestniczyć w czymś tak smutnym”. Gdy po premierze opowiedziałam jej o swoich doznaniach, słuchała z niedowierzaniem.
Bohaterka, młoda utalentowana dziewczyna, żyje z diagnozą śmiertelnej choroby. Ewa stosuje się do zaleceń lekarzy i prowadzi normalne życie – parzy ziółka, słucha Boba Marleya, medytuje, utrzymując, że modlitwa i wylizywanie ucha przez psa jest najlepszą metodą na raka. Załączony do programu dziennik to zapis stanu świadomości głównej bohaterki.
Spektakl jest czymś więcej niż przedstawieniem. Jest spełnieniem marzeń autorki, która jako studentka Szkoły Dramatu postanowiła opowiedzieć o swojej chorobie. Tak powstała pierwsza część „Gier ekstremalnych”. Druga to rozmowy z najbliższymi Ewy, które spisała Elżbieta Chowaniec.
Po premierze bliscy Ewy spotykają się z publicznością. Mimo że od rozstania z nią minął zaledwie rok, widzą sens przedsięwzięcia, które może pomóc pogodzić się z losem dotkniętym śmiertelną chorobą.
Odtwarzająca główną rolę Anna Gorajska pozwala widzowi dojrzewać razem z bohaterką. Z jej dzienniczka dowiadujemy się, że nie lubi cytryny w plasterkach, że rozbija jajko od węższej strony, że czuje się samotna. W ten sposób Ewa oswaja raka. Jest dzielna. Bo chyba wie, że „nie cała umrze”.
Także według reżyser Joanny Grabowieckiej wystawienie tej sztuki-dokumentu pozwoli innym żyć pełniej i odważniej.
Spektakl jest wspólnym projektem Teatru Dramatycznego i Fundacji Rak’n’Roll, któremu towarzyszy wernisaż wystawy fotograficznej pod hasłem „Oswajamy raka”.
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...